Wrak bolidu F1 na wystawie w muzeum. Uratował życie kierowcy

Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: uszkodzony system Halo w bolidzie Romaina Grosjeana
Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: uszkodzony system Halo w bolidzie Romaina Grosjeana

Romain Grosjean mógł stracić życie w GP Bahrajnu w sezonie 2020. Francuz spędził kilkadziesiąt sekund w płonącym bolidzie. Jego wrak trafi teraz na wystawę w Madrycie w ramach F1 Exhibition.

To był jeden z gorszych wypadków w Formule 1 w ostatnich latach. Zaraz po starcie GP Bahrajnu w sezonie 2020 doszło do kontaktu Romaina Grosjeana z Daniiłem Kwiatem. Bolid prowadzony przez Francuza uderzył ze sporą prędkością w bandy, po czym rozpadł się na dwie części i eksplodował. Grosjean początkowo nie był w stanie wydostać się z wraku i spędził w płonącym kokpicie kilkadziesiąt sekund.

Wrak samochodu Haasa przez ostatnie trzy lata nie był pokazywany publicznie, ale to się zmieni. Bolid zostanie zaprezentowany w ramach specjalnej wystawy F1 Exhibition w Madrycie. Równocześnie będzie można tam zobaczyć nieprezentowane dotąd materiały filmowe z przerażającego wypadku i akcji ratunkowej.

- Z mojego punktu widzenia, to był potężny wypadek, ale nie zdawałem sobie sprawy z siły uderzenia. Dopiero następnego dnia poprosiłem kogoś, aby mi pokazał, jak wygląda bolid. Wtedy do mnie dotarło, co się wydarzyło - powiedział Grosjean w rozmowie przygotowanej dla F1 Exhibition.

- Żona oglądała ten wyścig razem z moim tatą i dziećmi. Będą pamiętać ten moment przez całe życie. Byli tylko widzami, którzy tylko czekali, aby cokolwiek usłyszeć na mój temat. Czekali na jakieś obrazki z Bahrajnu - dodał były kierowca Haasa, który nie stracił przytomności po wypadku, co najprawdopodobniej uratowało mu życie.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

Grosjean miał problem z opuszczeniem bolidu, co tylko potęgowało chwile grozy. - Moja lewa stopa utknęła w podwoziu i ciągnąłem ją tak mocno, jak tylko mogłem. Mój but pozostał w środku, ale na szczęście stopa się poluzowała i mogłem wyskoczyć z kokpitu - opisał traumatyczny moment francuski kierowca.

- Tam było 120 kg paliwa plus baterie. Wszystko się paliło. Ekipa z samochodu medycznego próbowała mi pomóc, tak samo strażacy. Wszystko, abym się jakoś mógł wydostać. Dzięki temu miałem wizję, w którą stronę mam uciekać i gdzie znajduje się wyjście - dodał Grosjean.

Co ważne, monokok wytrzymał ogromne uderzenie i nie uległ zniszczeniu, co na własne oczy będą mogły zobaczyć osoby odwiedzające F1 Exhibition w Madrycie. - Podwozie nadal jest w jednym kawałku. System Halo też jest, choć ma pewne uszkodzenia, ale spełnił swoją funkcję. To wszystko chyba uratowało mi życie - podsumował były kierowca Haasa.

GP Bahrajnu było dla Grosjeana ostatnim wyścigiem F1 w karierze. Ze względu na oparzenia nogi i ręki, Francuz nie mógł wziąć udziału w późniejszym GP Sakhir, które kończyło sezon 2020. Już wtedy było jasne, że Haas nie przedłuży z nim umowy. W efekcie kierowca w kolejnym roku przeniósł się do amerykańskiej serii IndyCar.

Czytaj także:
- Syn miliardera miał wypadek. Opuści testy F1
- "Koniec z Rosjanami". Jednoznaczna reakcja w F1

Komentarze (0)