W minionym sezonie Red Bull Racing wygrał 17 z 22 wyścigów Formuły 1. Z tego też powodu model RB18 określa się w fabryce w Milton Keynes jako najlepszy w historii zespołu. To też dowód na to, że inżynierzy Red Bulla najlepiej odczytali nowe regulacje techniczne, które weszły w życie w roku 2022.
Biorąc pod uwagę, że w F1 panuje zasada naśladowania mistrzowskich koncepcji konkurencji, Alfa Romeo w samochodzie przygotowanym na sezon 2023 postawiła na szereg rozwiązań łudząco podobnych do tych, które już przed rokiem zobaczyliśmy w Red Bullu. - Podobieństwa są całkiem oczywiste - przyznał gazecie "Diario Sport" Jan Monchaux, dyrektor techniczny szwajcarskiego zespołu.
- Chodzi w tym przypadku o uznanie, że jeden zespół wykonał lepszą robotę niż wszystkie inne. Następnie trzeba zrozumieć, dlaczego w niektórych obszarach wypadli lepiej niż my i inni gracze. Na koniec trzeba to wszystko dopasować do naszego bolidu - dodał Monchaux.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!
Model C43 ujrzał światło dzienne na początku ubiegłego tygodnia, zaś w ostatni piątek po raz pierwszy wyjechał na tor w Barcelonie. Valtteri Bottas i Guanyu Zhou otrzymali możliwość jego przetestowania na Circuit de Catalunya.
Monchaux rozmawiając o specyfikacji modelu C43 przyznał, że wprowadzenie poprawek z tyłu bolidu wymagało "znaczących wysiłków" i zastosowanie rozwiązań widzianych wcześniej w Red Bullu nie było zadaniem łatwym. - To, co inwestujesz w przód samochodu, nie przynosi takich zysków, jak inwestycje w jego tył. Wolelibyśmy dobrze ugotować jedną rzecz niż zrobić pięć dań jednocześnie, przy czym żadne nie wyszłoby nam smakowite - wyjaśnił dyrektor techniczny Alfy Romeo.
- Przepisy ograniczają nasze zasoby. Mając do dyspozycji kilka godzin w tunelu aerodynamicznym, musieliśmy ustalić priorytety - podsumował.
Czytaj także:
- Orlen znów na bolidzie F1. Alpha Tauri odkryło karty
- Lewis Hamilton odgraża się rywalom. "Ten głód nadal tu jest"