Mandat za testy bolidu F1. Jego wysokość zaskakuje

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: bolidy Red Bulla
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: bolidy Red Bulla

W październiku Red Bull Racing zorganizował dzień filmowy na torze Imola. W trakcie testów bolidu F1 z 2013 roku czujniki wykryły przekroczenie norm emisji spalin. Z tego powodu włoski obiekt musiał zapłacić mandat.

W tym artykule dowiesz się o:

W październiku Red Bull Racing zorganizował tzw. dzień filmowy na torze Imola. Do nagrania materiałów promocyjnych wykorzystano model RB9 z 2013 roku. Była to ostatnia maszyna napędzana wolnossącym silnikiem, bo już w sezonie 2014 w Formule 1 pojawiły się jednostki hybrydowe.

Jako że mieliśmy do czynienia z maszyną z tradycyjnym silnikiem, to generowała ona większy hałas oraz spaliny. To z kolei przysporzyło problemów zarządcom toru Imola. Czujniki zlokalizowane w okolicy, w trakcie testów bolidu F1, wykryły przekroczenie dopuszczalnych norm. W efekcie obiekt musiał zapłacić mandat w wysokości 500 euro.

- Wydarzenie zorganizowane przez Red Bulla było jedyną sytuacją w zeszłym roku, kiedy to przekroczono normy hałasu i spalin. Pozostałe imprezy zawsze pozostawały w wymaganych limitach, mimo wielu prowadzonych działań - powiedziała "Corriere dello Sport" Elena Penazzi, radna zajmująca się sprawami turystyki i obywatelskimi.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Włoska Imola przez ponad dekadę była nieobecna w kalendarzu F1. Tor powrócił do mistrzostw w sezonie 2020, wykorzystując pandemię koronawirusa i problemy innych promotorów. Wówczas nawiązano kontakty z Formułą 1, które poskutkowały cyklicznym organizowaniem wyścigów.

Obecna umowa przewiduje organizację GP Emilia Romagna na torze Imola co najmniej do końca sezonu 2025.

Zgodnie z regulaminem F1, zespoły mogą zorganizować dwa tzw. dni filmowe w ciągu sezonu. W trakcie ich trwania mogą skorzystać z aktualnych bolidów, ale mogą one pokonać maksymalnie 100 kilometrów. Dodatkowo muszą korzystać z opon demonstracyjnych Pirelli. Wszystko po to, aby kręcenie materiałów promocyjnych nie posłużyło do testowania nowych części.

Zasady są nieco luźniejsze w przypadku wykorzystania starszych bolidów. Dlatego też ekipy chętnie sięgają po nie w razie pokazów demonstracyjnych i kręcenia spotów marketingowych.

Czytaj także:
F1 zmieni właściciela za 20 mld dolarów? "Zalecane kierowanie się zdrowym rozsądkiem"
Bolesne dzieciństwo Lewisa Hamiltona. W taki sposób był prześladowany

Komentarze (0)