Przed kilkoma dniami agencja Bloomberg zelektryzowała fanów Formuły 1 wiadomością, że na początku 2022 roku Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (PIF) był zainteresowany przejęciem królowej motorsportu. Szejkowie zaoferowali spółce Liberty Media ponad 20 mld dolarów, ale rozmowy zakończyły się fiaskiem.
Saudyjczycy nie zrezygnowali jednak ze swojego planu i są gotowi ponowić propozycję, jeśli tylko Amerykanie z Liberty Media będą chcieli sprzedać F1. Warto podkreślić, że Liberty Media jest właścicielem F1 od roku 2016, kiedy to zapłacono Berniemu Ecclestone'owi 8 mld dolarów.
Od tego momentu dyscyplina mocno się rozwinęła - przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Zmiany wprowadzone przez Amerykanów pozwoliły dotrzeć do nowych kibiców, uczyniły też rywalizację ciekawszą. To przekłada się na wzrost wartości F1.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Negatywnie do próby przejęcia F1 przez Saudyjczyków podchodzi jednak Mohammed ben Sulayem. "FIA, jako opiekun sportów motorowych i organizacja non-profit, jest ostrożna w kwestii rzekomych i zawyżonych stawek i kwot rzędu 20 mld dolarów za F1" - napisał Emiratczyk w mediach społecznościowych.
Zdaniem prezydenta FIA, ewentualna transakcja może mieć negatywny wpływ na dalszy rozwój motorsportu. "Każdemu potencjalnemu nabywcy zaleca się kierowanie się zdrowym rozsądkiem rozważenie większego dobra tego sportu i przedstawienie jasnego, zrównoważonego planu. Tu nie chodzi tylko o rzucenie dużej sumy pieniędzy" - dodał ben Sulayem.
"Naszym obowiązkiem jest rozważenie, jaki będzie wpływ takiej transakcji na promotorów, biorąc pod uwagę coraz wyższe opłaty za prawa do wyścigów i inne koszty komercyjne, a także jakie będą negatywne skutki dla kibiców" - podsumował prezydent FIA.
Co ciekawe, akcje F1 na giełdzie NASDAQ wzrosły z poziomu 18,26 dolara w roku 2016 do 69,80 dolara obecnie.
Czytaj także:
Ford bliski wejścia do F1. To może być zwycięski sojusz
Odwiedził Schumachera i zrobił mu zdjęcie. Tyle za nie chce