Informacje o przekroczeniu limitu wydatków przez Red Bull Racing pojawiały się już pod koniec września i budziły sporo kontrowersji. Mowa bowiem o zespole, który w sezonie 2021 wywalczył tytuł mistrzowski za sprawą Maxa Verstappena. "Czerwone byki" długo odrzucały jednak sugestie, jakoby złamały regulamin Formuły 1 i były skłonne dochodzić swoich racji przed specjalnym panelem ds. audytów w F1.
Sprawa ma swój koniec, bo z informacji motorsport.com wynika, że Red Bull osiągnął porozumienie z FIA i na jego mocy dobrowolnie podda się karze. Światowa federacja jeszcze w piątek ma opublikować komunikat prasowy, z którego dowiemy się, w których aspektach zespół z Milton Keynes przekroczył przepisy.
Nieoficjalnie wiadomo, że ekipa wydała o 1,8 mln dolarów więcej niż można było, ale niewykluczone, że FIA nie ujawni dokładnej skali przewinienia. Do wiadomości publicznej podany zostanie natomiast wymiar kary dla Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Z przecieków z padoku F1 wynika, że FIA zaproponowała Red Bullowi grzywnę finansową oraz ograniczenie czasu pracy w tunelu aerodynamicznym w sezonie 2023. "Czerwone byki" miałyby stracić nawet 25 proc. dozwolonego limitu czasowego na rozwój nowego bolidu. Bez wątpienia wpłynie to na konkurencyjność zespołu z Milton Keynes w przyszłym roku.
Red Bull miał przekroczyć limit finansowy, gdyż wydał zbyt wiele funduszy na catering, hotele i zasiłki chorobowe dla pracowników. Christian Horner powtarzał, że jego ekipa nie osiągnęła korzyści na torze w ten sposób. Konkurencja zwróciła jednak uwagę na to, że wydatki należy planować w taki sposób, by nie przekroczyć pułapu 145 mln dolarów. Innymi słowy - Red Bull powinien był wydać mniej na rozwój bolidu w sezonie 2021, by zmieścić się z innymi kosztami w limicie.
Szef Red Bulla zwracał też uwagę na to, że limit wydatków obowiązywał w F1 po raz pierwszy i naturalnym jest, że zespoły mogły nieco inaczej interpretować niektóre kwestie niż audytorzy wskazani przez FIA. - Nasze zgłoszenie zawiera ogromną liczbę danych i myślę, że to naturalne, iż w pierwszym sezonie, przy tak skomplikowanych przepisach, niemożliwym jest ogarnięcie tego wszystkiego - powiedział Horner w Sky Sports.
Warto mieć jednak na uwadze, że pozostałych dziewięć zespołów F1 zmieściło się w limicie.
Czytaj także:
Alfa Romeo opuszcza F1. Ważna wiadomość dla Kubicy
Lewis Hamilton podjął decyzję ws. przyszłości. Ważny komunikat dla fanów F1