Kierowcy chcą wyjaśnień od FIA. Zapowiada się burzliwa dyskusja

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Pierre Gasly
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Pierre Gasly

Po zakończeniu drugiego treningu F1 przed GP USA ma dojść do rozmowy pomiędzy kierowcami a przedstawicielami FIA. Obie strony mają rozmawiać na temat wydarzeń z GP Japonii, gdzie pozwolono na wyjazd na tor ciężkiego dźwigu.

Wyścig Formuły 1 o GP Japonii stał pod znakiem skandalu, jaki miał miejsce po wypadku Carlosa Sainza. Bardzo szybko na torze pojawił się specjalny dźwig, który miał zabrać z pobocza uszkodzony bolid Ferrari. Problem w tym, że do sytuacji doszło podczas ulewnego deszczu, gdy widoczność była niemal zerowa. Dlatego ryzyko uderzenia w dźwig przez któregoś z kierowców było ogromne.

Zaraz po GP Japonii kierowcy byli wściekli na sędziów i zażądali wyjaśnień ze strony FIA. Przedstawiciele federacji zapowiedzieli, że wyciągną wnioski z wydarzeń z Suzuki. Wiadomo też, że doszło do zakulisowych rozmów z Mohammedem ben Sulayemem. Być może przyczynią się one do zmian w przepisach i wyjazd dźwigu na tor możliwy będzie jedynie w razie wywieszenia czerwonej flagi i przerwania wyścigu.

Temat dyskutowany będzie po zakończeniu drugiego treningu F1 przed GP USA. Kierowcy zapowiedzieli już, że na tradycyjnej odprawie z sędziami nie zamierzają milczeć. - Myślę, że jasno przedstawiliśmy swój punkt widzenia FIA. Nie chcemy więcej widzieć dźwigów na torze. Już w roku 2014 straciliśmy Julesa w podobnej katastrofie - powiedział motorsport.com Charles Leclerc, kierowca Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

GP Japonii w sezonie 2014 było rozgrywane podczas tajfunu. W deszczowych warunkach Jules Bianchi wypadł z toru w miejscu, gdzie chwilę wcześniej wypadek miał Adrian Sutil. Francuz ze sporą prędkością uderzył w dźwig, który miał za zadanie zabrać uszkodzony bolid Sutila. Bianchi doznał rozległych obrażeń głowy i zmarł kilka miesięcy później.

- Wszyscy kierowcy wyrazili swoje obawy związane z tym incydentem, rozmawialiśmy w swoim gronie. Kontaktowaliśmy się też z prezydentem FIA. On zna nasze zdanie. W piątek na odprawie kierowców chcemy usłyszeć, co FIA ma do powiedzenia na temat wydarzeń z Japonii. My mamy jasne zdanie. To, co tam się wydarzyło, nie było właściwe - ocenił George Russell, kierowca Mercedesa i dyrektor Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA).

- Może trzeba wprowadzić jakieś przepisy, że nie wolno nam jechać szybko, gdy na torze znajduje się ciężki sprzęt. Może trzeba dodatkowej komunikacji radiowej w takiej sytuacji. Musimy współpracować, aby znaleźć lepsze rozwiązanie - dodał Russell.

FIA zapowiedziała już, że w najbliższych dniach opublikuje raport, który ma odpowiedzieć na pytania kierowców dotyczącego tego, jak to się stało, że sędziowie pozwolili na wyjazd dźwigu na tor w momencie, gdy zawodnicy pędzili z prędkością przekraczającą 200 km/h przy fatalnej widoczności.

Czytaj także:
Haas zasypał dziurę budżetową. Udało się znaleźć zastępstwo za rosyjską firmę
Red Bull ujawni prawdę? W F1 huczy od plotek

Komentarze (0)