Zespół F1 złamie regulamin. Nawet tego nie ukrywa

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris

Wysoka inflacja staje się coraz większym problemem dla zespołów F1. McLaren oświadczył wprost, iż nie zmieści się w limicie budżetowym i wyda w tym sezonie więcej niż 140 mln dolarów. Brytyjczycy spodziewają się w związku z tym kary.

W tym artykule dowiesz się o:

Limit budżetowy został wprowadzony w Formule 1 przed rokiem. Początkowo ustalono go na poziomie 145 mln dolarów, ale pułap będzie stopniowo obniżany - w tym sezonie wynosi 140 mln dolarów. Do tej sumy nie zalicza się jednak m.in. wydatków na pensje kierowców i trzech najdroższych pracowników każdej ekipy czy kosztów marketingu.

Wysoka inflacja sprawiła, że ekipy F1 mają spory problem, by zmieścić się w pułapie 140 mln dolarów. Dlatego od kilku miesięcy trwa debata na temat podwyższenia limitu. Sprzeciwiają się temu małe zespoły, które od lat nauczone są żyć skromnie i mogą tylko pomarzyć o budżecie rzędu 140 mln dolarów.

Tymczasem McLaren już zapowiedział, że w sezonie 2022 przekroczy limit wydatków. - Jesteśmy zespołem, który planował finanse na początku roku, a pojawiły się niespodziewane podwyżki i koszty. Dlatego nie jesteśmy w stanie zmieścić się w limicie. Przecież mamy pewne wydatki związane z personelem, transportem, zasobami, których nie jesteśmy w stanie zmienić - wyjaśnił Andreas Seidl, szef zespołu z Woking.

ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #10: Gorący tydzień z reprezentacją, co dalej z "Lewym"?

- Nieoczekiwany i ogromny wzrost kosztów, głównie dotyczący cen frachtu i energii, jesteśmy w tej samej sytuacji, w jakiej znajdują się inne ekipy. Przekroczymy limit - dodał Seidl, cytowany przez racefans.net.

Na rękę zespołom w obecnej sytuacji jest odwołanie GP Rosji. Formuła 1 postanowiła, że w to miejsce nie będzie organizować innego wyścigu, a to oznacza uwolnienie pewnej puli środków w budżetach ekip. Mimo to, presja na zwiększenie limitu wydatków jest spora.

- Mam nadzieję, że rozmowy, które mają miejsce z FIA, F1 i innymi zespołami, przyniosą rozwiązanie. Takie, które będzie najlepsze w interesie tego sportu - skomentował Seidl, który podkreślił, że McLaren co do zasady popiera ograniczanie kosztów w królowej motorsportu.

- Jestem szczęśliwy, że wprowadzono ten limit. To była konieczność dla tego sportu, bo dzięki niemu mamy zrównoważone finansowo środowisko. To też wpływa na konkurencyjność F1. Ograniczone wydatki to czynnik, który musisz brać pod uwagę planując sezon. Jednak w szczególnych okolicznościach, rozwój bolidu może być mocno zakłócony przez niespodziewane wydatki, jakie pojawiły się ostatnio - zakończył Seidl.

Czytaj także:
Kierowca chce odejść z Red Bulla. "Rozważam wszystkie opcje"
Lewis Hamilton wzywa kierowców do buntu? Wymowne słowa

Komentarze (0)