Czy warto obejrzeć 51. Super Bowl? Ta rozmowa z pewnością pomoże ci podjąć decyzję

AFP / Streeter Lecka / Futbol amerykański
AFP / Streeter Lecka / Futbol amerykański

Kiedy podczas tylko jednego sezonu zmarło 18 sportowców, prezydent USA zagroził, że wprowadzi zakaz gry w futbol amerykański. Wiedziałeś o tym? Takich ciekawostek znajdziesz w poniższym tekście o wiele więcej.

Przed nami 51. finał najbogatszej ligi świata - NFL. Futbol amerykański nieczęsto gości na łamach WP SportoweFakty, tym bardziej postanowiliśmy przybliżyć Wam tę dyscyplinę sportu. Nie ma w naszym kraju nikogo bardziej kompetentnego w tym temacie, jak Jędrzej Stęszewski. Porozmawialiśmy, a nawet czasami mocno starliśmy się w argumentach z prezesem Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego i jednocześnie komentatorem Eleven Sports (to w tej stacji obejrzycie w nocy z niedzieli na poniedziałek relację na żywo z Super Bowl).

WP SportoweFakty: Przed nami Super Bowl. Mecz, który w Stanach Zjednoczonych wzbudza potężne emocje. Mieszkamy jednak w Polsce. Dlaczego miałbym, i tysiące takich "Kowalskich" jak ja, noc z niedzieli na poniedziałek (5/6.02.) spędzić przed telewizorem, z włączonym Eleven Sports i obserwować, jak 22 facetów gania za piłką. A właściwie elipsoidą?

[color=#000000]

Jędrzej Stęszewski: Dla mnie odpowiedź jest prosta - dlatego, bo futbol amerykański to najbardziej efektowny, a przy tym najbardziej wielopłaszczyznowy ze sportów. W tej dyscyplinie równie ważny jest zarówno nadludzki atletyzm, jak i dobrze przemyślana, kreatywna taktyka. Gra jest wciągająca i niebezpiecznie uzależnia, szczególnie gdy wkracza się na kolejne poziomy wtajemniczenia. Super Bowl zwykle nie jest najlepszą (dla nowicjuszy) reklamą futbolu amerykańskiego, gdyż w meczu o mistrzostwo zwykle spotykają się ekipy, które są znakomite w destrukcji. Tym razem jednak pierwszoplanową rolę mogą odegrać najlepsze ofensywy NFL, którymi bez wątpienia dysponują Atlanta Falcons i New England Patriots.[/color]

Nie jestem fanem futbolu amerykańskiego, przyznaję. Próbowałem przed naszą rozmową przejrzeć przepisy i... zrezygnowałem po pięciu minutach! Sporo tego. Jak kibic, dla którego idolem jest Robert Lewandowski czy Cristiano Ronaldo, ma to ogarnąć?

- Nie przesadzajmy. Podstawowe zasady są bardzo proste. Celem drużyny atakującej jest wnieść piłkę w pole punktowe rywali. Na pokonanie 10 jardów (niewiele ponad 9 metrów) ofensywa ma cztery próby. Jeśli to się uda, atakujący otrzymują premię w postaci kolejnych czterech prób na wydarcie kolejnych dziesięciu jardów. Celem jest wniesienie wrzecionowatej piłki w pole punktowe rywali. Zadaniem obrony jest jak najszybsze powalenie zawodnika z piłką lub jej przejęcie. Za zdobycie przyłożenia jest 6 punktów premii, za kopnięcie z pola 3 "oczka", a po przyłożeniu swój wynik można podwyższyć za 1 lub 2 punkty. Oczywiście zasad jest dużo więcej, ale by emocjonować się walką o każdy skrawek boiska, taka podstawowa wiedza powinna wystarczyć.

Najbardziej - przyznaję, próbowałem w przeszłości obejrzeć całe spotkanie futbolu amerykańskiego - w tym sporcie wkurzają mnie ciągłe przerwy. Mamy niby 4 kwarty po 15 minut, a mecze często trwają około trzech godzin. To jest po prostu niestrawne.

- Panuje krzywdzące przekonanie, że przerwy zostały wymyślone przez Amerykanów, by raczyć kibiców niekończącymi się blokami reklam.

A nie jest tak?

- Prawda jest inna. Co też dość paradoksalne, futbol amerykański ma swoje źródło w europejskich dyscyplinach - piłce nożnej i rugby. System prób, z którymi związane są przerwy, został wprowadzony pod koniec XIX wieku - mniej niż dekadę przed pierwszym spotkaniem, które uważa się za pierwszy mecz futbolu amerykańskiego. Nota bene, w meczu drużyn uniwersytetów Princeton i Rutgers na boisku było po 25 graczy w każdej z drużyn, a piłkę należało kopać. Nie wolno było jej nieść, co przecież jest chlebem i solą w obecnym kształcie tego sportu. Do systemu prób trzeba się przyzwyczaić, ale bardziej wprawny obserwator dostrzeże, jak wiele dzieje się na boisku pomiędzy kolejnymi zagraniami. A swoją drogą, zwróć uwagę, że w niezwykle popularnej w Polsce siatkówce przerwy między akcjami trwają grube kilkanaście sekund, a zagranie zwykle trwa ich kilka: serw-1-2-3, punkt i przejście. Narracja w futbolu amerykańskim jest inna niż w większości gier zespołowych, co powoduje to, że widzowie-nowicjusze potrzebują czasem chwili, by się do niej przyzwyczaić. Przerwy między akcjami są wpisane w tryb gry.

No właśnie. Nowicjusze muszą się przyzwyczaić. Żyjemy w czasach, gdy nie ma na nic czasu, chcemy mieć wszystko tu i teraz, podane na tacy. Stąd pewnie problem, aby futbol amerykański przyjął się w Polsce.

- Nie zgodziłbym się z opinią, że futbol amerykański w Polsce się nie przyjął. Gdyby tak było, na boiska PLFA (Polska Liga Futbolu Amerykańskiego - przyp. red.) w 2016 roku nie wybiegłoby ponad 4500 zawodników reprezentujących drużyny z każdego zakątka naszego kraju, a na trybunach w poprzednich sezonach nie zasiadałoby nierzadko po ponad tysiąc osób, a jeśli chodzi o mecz finałowy naszej rodzimej ligi nawet kilkanaście tysięcy. Z roku na rok zainteresowanie futbolem jest coraz większe, ale jeszcze sporo wody upłynie zanim dyscyplina ta będzie w "pierwszy koszyku" w naszym kraju. Ktoś powie, że to głupi sport, albo nawet, że to w ogóle nie jest sport, inny że to komercyjny wymysł zza oceanu, a jeszcze ktoś zakocha się w tej dyscyplinie na zabój ignorując inne sporty z powodu ich banalności. Jednemu podoba się Metallica, innemu Zenek Martyniuk, a jeszcze innemu Johannes Brahms czy Karlheinz Stockhausen. Czyż nie jest piękne i komfortowe, że mamy prawo wyboru wśród różnych i różnorodnych dyscyplin?

Jest. I ja absolutnie nie odmawiam miejsca futbolowi amerykańskiemu na polskim podwórku. Jednak nadal twierdzę, że Super Bowl nie przyciągnie takiej masy ludzi jak NBA czy nawet NHL. Przecież dla Michaela Jordana setki tysięcy Polaków zarywały noce. Podobnie w przypadku hokeja na lodzie. Mariusz Czerkawski był idolem dla nastolatków. A futbol amerykański? Nie pomogła nawet kariera Sebastiana Janikowskiego. Polak mógł - kolokwialnie mówiąc - pociągnąć tę dyscyplinę, a nie powiodło się.

- Sebastian Janikowski gra na najbardziej niecharakterystycznej pozycji futbolu amerykańskiego. Kopacze w roli ofensywnej pojawiają się na boisku zwykle wtedy, gdy atak nie jest w stanie zdobyć przyłożenia i musi się zadowolić trzema punktami lub przy mniej wartościowych podwyższeniach za jeden punkt. Oczywiście statystyki Janikowskiego są imponujące i od przeszło dekady jest jednym z czołowych zawodników na swojej pozycji, ale "glam" związany z występowaniem na przykład na pozycji rozgrywającego jest większy o kilka rzędów wielkości.

Wróćmy do przepisów. Na boisku przebywa 11 zawodników w każdej z ekip, przynajmniej tutaj mamy nawiązanie do "normalnego" sportu (śmiech). Są zmiany? Ilu jest rezerwowych? Kiedy mogą wchodzić?

[color=#000000]

- Skład meczowy każdej z drużyn NFL liczy 53 graczy. Rzeczywiście, jak zauważyłeś, na boisku przebywa w jednym momencie 11 zawodników każdej z ekip. Zmiany mogą odbywać się po każdym zagraniu. Warto pamiętać, że drużyna składa się z trzech formacji: ataku, obrony i drużyn specjalnych, czyli tych, które pojawiają się na boisku, gdy dochodzi do kopnięcia piłki - w celu zdobycia punktów lub oddalenia niebezpieczeństwa od własnego pola punktowego. W NFL nie zdarza się, by zawodnik grał zarówno w ofensywie, jak i defensywie, ale zespoły specjalne są mieszane.[/color]

Akcja w futbolu amerykańskim, w oczach takiego laika jak ja, to: rzut piłką do przodu, zamieszanie, walka o piłkę, w końcu wszyscy się na siebie rzucają, jest gwizdek sędziego. I za chwilę dokładnie to samo. O co właściwie chodzi?

- Używając górnolotnej metafory, futbol to sportowe urzeczywistnienie amerykańskiego mitu założycielskiego - nieustępliwa walka o ziemię, kolejne jej jardy i cale.

Nie przesadzasz?

- Nie, w tym szaleństwie jest metoda i mnóstwo taktyki. Nie zawsze udaje się zdobyć pierwszą próbę lub punkty, wtedy trzeba tak zagrać, by rywale mieli jak największy dystans do pokonania w drodze do pola punktowego. Nawet sędziowanie futbolu różni się od sędziowania innych dyscyplin. Tutaj w większości przypadków przy przewinieniu akcja nie jest zatrzymywana, a tylko sygnalizowana tzw. flagami (żółte, dociążone chusteczki). Dopiero po zakończeniu zagrania sędzia główny oznajmia, kto naruszył przepisy i jakie są tego jardowe konsekwencje. Skoro o schematach mowa, to warto nadmienić, że zespoły NFL przygotowują na każdy mecz nawet kilkaset zagrywek, które mają pozwolić sforsować obronę rywali i rozmontować ich atak.
[nextpage]Powiedziałeś, że futbol amerykański ma źródło w rugby i piłce nożnej. Rugby kojarzy mi się z pasją, charakterem, szaleństwem. Faceci nie mają ochraniaczy, walczą o każdy metr boiska, rzucają się na siebie, dzieje się! A futbol amerykański? Mamy 22 gości, którzy są tak szczelnie obudowani ochraniaczami, że gdybym wyszedł tak ubrany do ringu z Władimirem Kliczką, to Ukrainiec nie mógłby mnie znokautować. Skąd więc u Amerykanów przeświadczenie, że ich futbol to sport dla twardzieli? Rugby nigdy nie widzieli?

- Nie ma wątpliwości, że rugbiści to twardziele, ale futbol jest jeszcze bardziej niebezpieczną grą. Zderzenie biegnących na siebie z pełną prędkością ponad stukilogramowych sprinterów bez ochraniaczy mogłoby się skończyć, w najlepszym przypadku, poważną kontuzją. Dość powiedzieć, że w 1904 roku w USA na boiskach zginęło przynajmniej 18 zawodników. Wtedy ekwipunek ochronny był szczątkowy. Takie potworne żniwo spowodowało, że prezydent Theodore Roosevelt nakazał reformę dyscypliny pod rygorem jej całkowitego zakazu. Wracając do obecnego kształtu gry, pamiętajmy też, że w każdym momencie gry każdy z zawodników narażony jest na potężne, często nadciągające "znikąd" uderzenie. Jeśli masz ochotę zweryfikować swoją odważną tezę, zapraszam w imieniu klubów Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego na trening, po którym nabierzesz szacunku do futbolu amerykańskiego i zawodników uprawiających tę wyjątkowo wymagającą dyscyplinę.

No dobra, może lekko przerysowałem z tym Kliczką. Super Bowl to głównie liczby, którymi jesteśmy atakowani. Niby wszystko jest takie "naj". Zweryfikujmy. Oglądalność tego wydarzenia to grubo ponad 100 milionów w samych Stanach. Robi wrażenie.

- Nieprawdaż?

Niby tak. Jednak mam jedno "ale". Przecież Amerykanów jest trzy razy więcej. Jeżeli przeniesiemy te liczby do naszego kraju, to mniej więcej 13 milionów Polaków powinno oglądać najważniejsze mecze piłkarskie. A ogląda więcej, nawet ponad 15 milionów. Ten wynik Super Bowl nie jest więc wyjątkowy.

- Dla Amerykanów Super Bowl to święto bez względu na to, które drużyny zagrają w tym spotkaniu. Oczywiście NFL chciwie zaciera ręce, jeśli o mistrzostwo walczą zespoły z dużych i bogatych rynków, ale przecież nie zawsze tak się dzieje. Myślę, że na USA trzeba patrzeć bardziej nie jak na homogeniczny kraj, ale odnosić ją do Europy, która składa się z kilkudziesięciu państw. Czy wyobrażasz sobie, że w poniedziałek po finale Ligi Mistrzów kilkanaście procent mieszkańców Polski nie idzie do pracy albo dowleka się do niej tylko po to, by podbić kartę i przeżyć do fajrantu? A swoją drogą, skoro trzymamy się liczb to np. finał Ligi Mistrzów, w której w 2011 zagrał Manchester United, w Wielkiej Brytanii oglądało 11,5 miliona widzów, czyli mniej niż jedna piąta populacji tego kraju. Zeszłoroczny finał Ligi Mistrzów, Real - Atletico, oglądało w Polsce 3 miliony osób, to przecież nawet nie 1/10 łącznej liczby mieszkańców naszego kraju.

Jak w 2013 roku w finale Ligi Mistrzów grało trzech Polaków, oglądalność tego meczu wyniosła w naszym kraju już ok. 7,5 mln widzów. Ok, pozostańmy w temacie liczb. Reklamy. Mówi się, że przy Super Bowl osiągają rekordowe ceny. Miliony dolarów za 30-sekundowe spoty. Odbieram to znowu jako megalomanię Amerykanów.

- Myślisz, że reklamodawcy wydają za oceanem horrendalne kwoty na reklamy bez chłodnej kalkulacji biznesowej? Jest popyt, to i jest podaż. Mnie ceny reklam podczas Super Bowl nie podniecają. Bardziej intrygujące jest to, jak potężną maszynę (także do robienia pieniędzy) stworzyli szefowie NFL. Tylko 256 meczów sezonu zasadniczego, a przychody roczne zbliżające się do 15 miliardów dolarów - czyli prawie trzy razy więcej niż w piłkarskiej Premier League - trzeciej najbogatszej lidze sportowej świata (drugi stopień podium okupuje Major League Baseball). Najtańszy bilet na Super Bowl - czyli największą imprezę korporacyjną na świecie - za około 4000 dolarów, średnia cena wejściówki jest pewnie na pułapie 10 000 dolarów, a NRG Stadium w Houston w Teksasie może pomieścić 72 000 widzów. Dopiero te liczby przemawiają do świadomości.

Wiesz, jaka jest przewaga piłki nożnej nad futbolem amerykańskim?

- Słucham.

Dzieciaki w każdym zakątku ziemi mogą w każdej chwili pograć w piłkę. Nie potrzebują boiska, nie potrzebują bramek, nie potrzebują nawet kolegów. Wystarczy piłka, ściana, może dwa kije, które wbija się do ziemi jako słupki i można godzinami kopać, marząc o wielkiej karierze. A futbol amerykański?

- Prócz odmiany kolizyjnej jest też bezkontaktowa odmiana tego sportu - futbol flagowy. W tej wersji powalenie zawodnika zastąpione jest zerwaniem jednej z przyczepionych do paska kokardek. W związku tym ta odmiana jest bezpieczna i można ją uprawiać wszędzie i ze wszystkimi - także w bardzo wąskich składach. Futbol w wersji "kanonicznej" jest rzeczywiście dużo bardziej wymagający, także sprzętowo. W Ameryce nawet kilkuletnie brzdące ganiają po boisku w przydużych kaskach, w których wyglądają czasem jak maskotki. W tym najmłodszym wydaniu ochraniacze wyglądają rzeczywiście bardziej jak dekoracja, a nie ekwipunek zabezpieczający.

Europejscy kibice przeżywają mecze, ubierają się w barwy klubowe, mają szaliki, śpiewają, tańczą, są jednością. A co się dzieje na trybunach NFL? Popcorn, pizza, cola...

[color=#000000]

- ... hamburgery, walentynki i Halloween (śmiech). A tak poważnie, kibice drużyn futbolu amerykańskiego też śpiewają i dopingują, wspólnie czując wielką miłość do swojego klubu. Z tą różnicą, że nawet jak są przemieszani z fanami rywali, a nie wydzieleni, bądź wtrąceni do stadionowej klatki, to i tak zachowują się przyzwoicie. Pamiętam jak prawie 10 lat temu będąc na meczu futbolu akademickiego w USA jeden z amerykańskich kompanów naszej eskapady, podczas meczu wyjazdowego wniebogłosy zagrzewał swoją drużynę, mimo iż w otoczony był hordą kibiców ekipy przeciwnej. W pierwszej chwili myślałem, że nie wyjdziemy z tego cało, ale jak się okazało kibice rywali potrafili - choć trzeba przyznać, że niechętnie - uszanować "innowiercę". Swoją drogą warto odnotować, że w pierwszej dywizji NCAA mecze na stadionach ogląda średnio ponad 43 tysiące widzów (128 drużyn!) - a mówimy o sporcie amatorskim - przynajmniej oficjalnie.[/color]

Może jednak zerknę choć na chwilę na 51. Super Bowl. Kto tam w ogóle gra? Jakie zespoły?

- Już mówiłem: Atlanta Falcons i New England Patriots.

To rzeczywiście najlepsze zespoły ligi, czy niespodzianka?

- Sokoły i Patrioci to ekipy, które najbardziej zasłużyły na awans do wielkiego finału. Ekipy te mają w tym sezonie łączny bilans 28-7. Mimo iż faworytem jest zespół z Nowej Anglii, to ekipa ze stanu Georgia miała dużo trudniejszą drogę do Super Bowl. Falcons zagrają w Super Bowl dopiero drugi raz w swojej historii. Sokoły jeszcze nie miały szansy podnieść trofeum imienia legendarnego trenera Vince’a Lombardiego. Po drugiej stronie boiska będzie najbardziej zaprawiona w super bowlowych bojach ekipa - dziewiąty występ Patriotów w najważniejszym meczu sezonu to rekord NFL.

Jaki typujesz wynik?

- Amerykańscy komentatorzy mają zwyczaj nie typować wyników spotkań, które potem komentują. Ale co tam, zwyczaje europejskie są inne. Myślę, że w Super Bowl, który będę miał przyjemność komentować w Eleven Sports, nieznacznie wygrają Patrioci a w całym meczu zobaczymy pół tuzina przyłożeń.

Dzięki za rozmowę.

- Czyli co? W poniedziałek rano będziesz niewyspany?

Powiem tak: mogę dać kredyt zaufania i poświęcę pół godziny na Super Bowl. Jak się wciągnę, ale szczerze, to nie liczyłbym na to, obejrzę do końca. Jak nie będzie "chemii", idę spać i możesz do mnie w poniedziałek dzwonić o siódmej rano.

- Trzymam za słowo.

[color=#000000][b]Rozmawiał Marek Bobakowski



[/b][/color]

Źródło artykułu: