Jak zapowiedział, tak zrobił. Donald Trump został pierwszym w historii prezydentem Stanów Zjednoczonych, który pojawił się na Super Bowl. Jak podaje "Express", przybył on do Nowego Orleanu na pokładzie Air Force One, zaledwie godzinę przed rozpoczęciem spotkania między Kansas City Chiefs a Philadelphia Eagles.
Trump skupiał na sobie uwagę mediów i kibiców. Towarzyszyły mu dzieci Ivanka i Eric oraz wnuk Theodore. W przedmeczowym wywiadzie dla Fox News wyraził swoje przewidywania dotyczące wyniku meczu.
- Kiedy rozgrywający wygrywa tyle, ile wygrał (miał na myśli Patricka Mahomesa, quarterbacka Chiefs - przyp. red.), to muszę postawić na Kansas City. Philadelphia także gra fantastycznie, to będzie świetny mecz - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Tymczasem drużyna z Kansas City, która zostawała mistrzem ligi NFL w latach 2023 i 2024, została zdominowana przez Eagles. Do przerwy przegrywała 0:24, by ostatecznie ulec filadelfijczykom 22:40.
Media rozpisują się także o tym, co zrobił prezydent w trakcie hymnu narodowego. Zamiast tradycyjnego gestu z ręką na sercu, zasalutował.
Podczas wizyty w Caesars Superdome Donald Trump spotkał się z ocalałymi z tragicznego ataku z 1 stycznia w Nowym Orleanie, w którym zginęło 14 osób. Jego obecność na stadionie była szeroko relacjonowana przez media, a sam polityk już wcześniej podkreślił, że jego udział w Super Bowl to "dobry krok dla kraju".
Super Bowl przyciągnęło również wiele gwiazd, m.in. Taylor Swift, Bradleya Coopera, Serenę Williams czy Gwen Stefani.