Wojciech Szczęsny nie ma szczęścia do wielkich turniejów. I podczas inauguracji Euro 2020 nie zdołał przegonić złych demonów.
Przy pierwszym golu dla Słowaków miał naprawdę sporo pecha. Po uderzeniu Roberta Maka piłka otarła się o nogę Kamila Glika, uderzyła w słupek, po czym odbiła się od pleców Szczęsnego wpadając do bramki.
Czy nasz bramkarz popełnił błąd? Według byłego reprezentanta Holandii Nigela de Jonga: tak. Dlaczego? - Szczęsny musi zachować się lepiej w takiej sytuacji, nie ma prawa wpuścić czegoś takiego po krótkim rogu. Na to zawsze uczulają trenerzy - powiedział w studio ITV.
ZOBACZ WIDEO: Kibice mocno rozczarowani meczem Polska - Słowacja. Oberwało się Lewandowskiemu
- Makowi trzeba oddać, że zrobił znakomitą robotę, a Słowacy absolutnie zasłużyli na prowadzenie - dodał w przerwie meczu Polska - Słowacja.
Żeby było mało, Szczęsny tą jedną pechową interwencją zapisał się dwukrotnie w kartach historii mistrzostw Europy. Cieszyć się nie ma jednak z czego. Został bowiem pierwszym bramkarzem w historii Euro, na którego konto wpisano gola samobójczego. Do tego był to najszybszy samobój w historii mistrzostw. Ten niechlubny rekord został pobity o cztery minuty.
31-latek może mówić o fatum na mistrzowskich imprezach. Przypomnijmy, że w meczu otwarcia Euro 2012 obejrzał czerwoną kartkę. Cztery lata później doznał kontuzji pleców. Na ostatnim mundialu z kolei najpierw "pokonał" go Thiago Cionek, a później sam zawinił przy golu Senegalczyków (1:2).
Teraz, marząc o tym, żeby pomóc kadrze w awansie do fazy pucharowej Euro 2020, musi wprost zamurować bramkę w meczach z Hiszpanami i Szwedami. Nie trzeba bowiem nikomu mówić, że sytuacja Biało-Czerwonych po przegranej ze Słowakami się... skomplikowała.
Zobacz także:
Paulo Sousa wskazał przyczyny porażki. "To jest najbardziej rozczarowujące"
"Siódmy turniej, szósta kompromitacja". Gorąco po meczu Polaków