Pracowitość popłaca
Efektowność nie jest zbyt mocną stroną Górnika Zabrze. Ekipa dowodzona przez Jana Urbana nie odnosi spektakularnych zwycięstw, a obserwowanie meczów z jej udziałem nie jest zwykle taką ucztą dla oka, jak w przypadku paru innych ligowych ekip.
W ostatnim czasie tytaniczna praca wykonywana przez Podolskiego i spółkę zaczęła jednak wreszcie przynosić pożądane efekty. Trzy kolejne wygrane nad Śląskiem Wrocław, Piastem Gliwice oraz Koroną Kielce sprawiły, że Żabole z ligowego średniaka powoli aspirują do grona nazywanego potocznie ekstraklasową czołówką. Niewykluczone, że lada chwila zadomowią się w nim na dobre.
Aby udać się na zimową przerwę w dobrych humorach, gracze z Górnego Śląska muszą jednak dokonać rzeczy wielkiej. Mało kto wierzy w zdobycie przez nich kompletu oczek podczas piątkowego hitu. Piłka nożna to aczkolwiek gra pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Kto wie, czy Trójkolorowi nie będą bohaterami jednego z nich.
Zmęczenie materiału
Tylko najlepsi z najlepszych potrafią utrzymać wysoką formę przez okres trwania całego sezonu rozgrywkowego. Wyniki uzyskiwane przez poznańskiego Lecha w ostatnich tygodniach pokazują, że póki co Kolejorz się do takich ekip nie zalicza.
Za sprawą ogromnej wpadki podczas meczu z Puszczą Niepołomice, a także poprzez remis uzyskany w boju z Piastem Gliwice podopieczni Nielsa Frederiksena utracili bezpieczną przewagę nad komitetem pościgowym, na którego czele naprzemiennie znajdują się Raków Częstochowa oraz Jagiellonia Białystok.
Jeżeli Mikael Ishak wraz ze swoimi klubowymi kolegami nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść w pojedynku z nierówno grającym Medalikami, to o łatwym pokonaniu zabrzan nie może być absolutnie mowy. Zapowiada nam się starcie wyjątkowo wyrównane. O ewentualnym zwycięstwie nie po raz pierwszy zresztą mogą więc zadecydować przysłowiowe niuanse.
Wspólny mianownik
Górnika oraz Lecha dzieli dość sporo. Począwszy od położenia geograficznego Zabrza i Poznania, przez styl gry, aż po strategię budowania drużyny. Jest mimo wszystko co najmniej jedna cecha wspólna, o której wiedzą pewnie nieliczni. Mowa tu o tendencji do egzekwowania rzutów rożnych.
W całej PKO Ekstraklasie jest tylko trzy zespoły, które dośrodkowują piłkę w pole karne wprost z narożnika częściej, aniżeli bohaterowie piątkowego hitu na obiekcie im. Ernesta Pohla.
Liczę bardzo mocno, że zarówno Żabolom jak i aktualnym liderom stawki uda się tę tendencję podtrzymać.