Po soczystym prawym sierpowym Derecka Chisory Artura Szpilkę całkowicie odcięło już w 2. rundzie sobotniego pojedynku. Polski pięściarz przyjął na głowę pięć kolejnych ciosów i osunął się na deski. 31-latek miał spore problemy ze wstaniem, podano mu tlen, a po walce poinformował, że nie pamiętał, co się stało na ringu.
Nic dziwnego, że po takich ciosach Szpilkę wysłano na dokładne badania, o czym już wcześniej informowała jego partnerka, Kamila Wybrańczyk. Wyniki na łamach TVP Sport przedstawił promotor "Szpili", Andrzej Wasilewski. - Znamy wyniki rezonansu magnetycznego głowy i na szczęście nie ma żadnego śladu. Wiemy, że wszystko jest perfekt, nie ma żadnych zmian - powiedział w rozmowie z Piotrem Jagiełło.
Promotor od początku nie był przekonany do walki Szpilki z Chisorą, a po samej walce ma również spore zastrzeżenia do nowego trenera Romana Anuczina. Wasilewski podkreśla, że pięściarz został znokautowany po bardzo prostej akcji. - To oznacza, że treningi były dalekie od idealnych albo po prostu… były beznadziejne - wyjawił w rozmowie.
Czytaj też: Boks. Mariusz Wach gotowy na rewanż z Arturem Szpilką. "Czekam tylko na hasło"
Sam Szpilka już zapowiedział, że zupełnie nie myśli o zakończeniu kariery i będzie szykował się do kolejnego pojedynku (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Kubacki po konkursie w Wiśle. "Moje skoki nie były idealne"