"Nigdy nie wziął dopingu i nie jest nudnym "tatusiem" z kanapy"! Mariola Gołota mówi o "Andrew"

Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Andrzej Gołota
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Andrzej Gołota

Żona Andrzeja Gołoty, Mariola, opowiedziała mediom o życiu i karierze sportowej byłego pięściarza. Zabrała głos m.in w sprawie pomówień o doping.

- Co do sterydów - jestem pewna, że nigdy nie było takiej sytuacji. Andrzej miał opuścić obóz treningowy, a ktoś w jego pokoju znalazł jakieś zużyte strzykawki. Tylko że do czegoś takiego nigdy nie doszło! Nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, by mąż opuścił zgrupowanie - zdradziła Mariola Gołota w obszernym wywiadzie ze sport.tvp.pl. - Lou Duva musiał z kimś Andrzeja pomylić - dodała, komentując fragment autobiografii słynnego trenera i promotora, w którym pomówił on "Andrew" o stosowanie dopingu.

Małżonka polskiego pięściarza podkreśliła, że w ostatnim okresie swojego życia Duva (zmarł w marcu tego roku) miał problemy ze zdrowiem i prawdopodobnie ktoś chciał na nim zarobić, namawiając go do postawienia kontrowersyjnych zarzutów.

Zdaniem Gołoty, plotki o dopingu mogły się wziąć z tego, że brązowy medalista olimpijski z Seulu (w 1988 r.) cierpi na trądzik dorosłych. - I to tak naprawdę cała historia. Gdy poznałam Andrzeja, to miał problemy z cerą. Co mogę więcej powiedzieć? - wyjaśniła.

Od pożegnalnej walki pokazowej z Danellem Nicholsonem minęły już ponad trzy lata, a były pięściarz wciąż trenuje. - Od 2010 roku stoczył tak naprawdę tylko dwie zawodowe walki (z Nicholsonem i Przemysławem Saletą) i jak na kogoś, kto był tak mało aktywny, pozostaje w dobrej kondycji. Nie stał się takim nudnym "tatusiem" z kanapy - to też świadczy o tym jakim był sportowcem. Latami żył boksem i choć to się skończyło, to sport pozostaje obecny w jego życiu - wyjawiła ukochana sportowca.

W wywiadzie Mariola Gołota wyjaśniła też sprawę swojej licencji bokserskiej. Prawniczka posiada wymagane dokumenty, ale nigdy nie sędziowała walki w ringu. Dziś fakt ten tłumaczy brakiem czasu, ale nie tylko. - Trzeba po kolei pokonywać kolejne szczeble, a ja nigdy nie czułam się na siłach, by się tego podjąć. Zaczyna się pracę od walk amatorskich - po prostu bałam się, że kogoś tam skrzywdzę. Zapisałam się na ten kurs, bo chciałam lepiej zrozumieć boks i spojrzeć na niego z innej strony - zakończyła żona blisko 50-letniego "Andrew" (legenda polskiego boksu obchodzi urodziny 5 stycznia).

ZOBACZ WIDEO: Jacek Adamczyk: Michał Materla to dla mnie cichy bohater tego roku w KSW

Komentarze (0)