Saul Alvarez sfrustrowany remisem z Gołowkinem. 'Wygrałem przynajmniej siedem rund"

Pojedynek 27-letniego Meksykanina ze starszym o osiem lat pięściarzem z Kazachstanu był zapowiadany jako walka roku. I walka roku nie rozczarowała.

Gołowkin vs Alvarez: Kosmiczny bój zwieńczony remisem

Poziom sportowy i natężenie emocji, jakie dało kibicom widowisko w T-Mobile Arena w Las Vegas, były niesamowite. Obaj zawodnicy pokazali kapitalne umiejętności, stoczyli prawdziwą ringową wojnę. Momentów, w których nokaut wisiał w powietrzu, nie brakowało, jednak o werdykcie zadecydowały karty sędziów punktowych.

Arbitrzy byli dalecy od jednomyślności. Dave Moretti wskazał na zwycięstwoGołowkina w stosunku 115-113. Zdaniem Dona Trelli był remis 114-114. Najbardziej kontrowersyjna jest ocena Adelaide Byrd, która uznała, że Alvarez wygrał aż 10 rund i w całej walce punktowała 118-110 na jego korzyść.

Statystyki ciosów świadczą na korzyść Gołowkina, to on wyprowadził ich więcej, zadał prawie dwa razy tyle ciosów prostych, co Alvarez. Meksykanin był za to minimalnie lepszy w tak zwanych "power punches".

Większość fachowców uważa, że zwycięzcą powinien zostać ogłoszony Kazach. "Canelo" jest jednak przekonany, że to on bardziej zasłużył na wygraną.

ZOBACZ WIDEO Znakomity nokaut! Ten cios dokonał dzieła zniszczenia

- Myślałem, że wygrałem tę walkę. W moim odczuciu byłem w ringu lepszy. Wygrałem przynajmniej siedem, albo i osiem rund. Byłem w stanie kontrować jego uderzenia, kilka razy nawet nim zachwiałem - mówił po walce Alvarez.

Gołowkin, który do ringu wchodził z pasami mistrza świata federacji WBA, WBC, IBF i IBO, swoje tytuły zachowaj, ale już zapowiedział, że będzie chciał rewanżowej z Meksykaninem. Alvarez jest na razie bardziej powściągliwy. - To zależy od ludzi. Ja jestem sfrustrowany tym remisem - stwierdził.