Michał Żeromiński i Krzysztof Szot z pewnością skradli show w Częstochowie. Od samego początku pojedynku w wadze półśredniej rozgorzała ringowa wojna. Rywalizacja naznaczona była wymianami mocnych ciosów. W drugiej rundzie doszło do zderzenia głowami, w wyniku którego ucierpiał Żeromiński. Jednak to, co stało się w trzeciej rundzie zdeterminowało kolejne minuty twardej batalii.
38-letni Szot po jednym z przestrzelonych ataków zerwał mięsień w lewej ręce i od tego momentu boksował wyłącznie prawą ręką. To nie zatrzymało jego ambicji, bowiem "Rzeźnik" zaczął regularne bombardowanie prawym podbródkowym. Młodszy rywal próbował podkręcić tempo, ale i tak cała walka opierała się na starciach półdystansowych.
Zachwytu nad przebiegiem konfrontacji nie krył trener i komentator, Andrzej Gmitruk. - Jedna z najlepszych walk na polskim podwórku od dawna. Proszę państwa, wspaniały pojedynek! - mówił.
Po ośmiu zaciekłych rundach o ostatecznym rezultacie zadecydowali sędziowie punktowi. Jeden z nich wskazał remis 76-76, dwóch pozostałych punktowało 77-76 i 78-74 dla Żeromińskiego. To oznacza, że radomianin sięgnął po drugie zwycięstwo w 2017 roku. Jednak wielkie brawa należą się także jednorękiemu Szotowi.
ZOBACZ WIDEO Gwiazda światowego boksu przegrywa przed czasem, to koniec kariery?