Pierwotnie Aleksander Powietkin miał rywalizować z Bermane Stivernem w walce o tytuł tymczasowego (Interim) mistrza świata WBC w wadze ciężkiej. Na kilkanaście godzin przed startem imprezy federacja poinformowała, że w organizmie Rosjanina wykryto niedozwoloną substancję - ostarynę. Pomimo tego, gala nie została odwołana, a Powietkinowi w ostatniej chwili zmieniono rywala na Francuza Johanna Duhaupasa (Stiverne się wycofał). Organizator Andriej Riabiński najwyraźniej nie zamierza respektować wyników badań, a z jego obozu dochodziły słuchy, iż afera została sztucznie rozdmuchana i jest to tylko prowokacja.
Prezydent World Boxing Council, Mauricio Sulaiman, poinformował, że w stawce nie znajdzie się pas ze względu na doping. Przypomnijmy, że w maju 37-latek został przyłapany na stosowaniu meldonium.
Powietkin od początku nastawił się na silne, pojedyncze ciosy. Boksował ekonomicznie, ale precyzyjnie. Twardy Duhaupas próbował powstrzymywać zapędy Rosjanina długimi ciosami prostymi, ale był zbyt chimeryczny i słabo przygotowany fizycznie.
Pojedynek był wyjątkowo jednostronny i ze względu na to nieszczególnie porywający. "Rycerz" wygrywał skrupulatnie rundę po rundzie. W czwartym starciu był blisko posłania "Gada" na deski, trafił lewym sierpowym i zachwiał oponentem, jednak nie na tyle mocno, by ten padł na matę ringu.
Nokaut wisiał w powietrzu. W szóstej rundzie mistrz olimpijski podkręcił tempo, trafił wyprzedzającym prawym i poszedł za ciosem. Dołożył dwa sierpowe i zwalił z nóg 35-latka. Duhaupas padł na deski i nie był w stanie się podnieść, natychmiast interweniował sędzia i służby medyczne.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora