Na ringu w MGM Grand nie brakowało nieczystych zagrań, Broner w kryzysowych momentach ratował się klinczem, paraliżując poczynania Portera. Sędzia Tony Weeks miał sporo pracy. "Problem" bazował na refleksie i krótkich przyśpieszeniach, polując na kontrujący lewy sierpowy. Broner, który od lat przyjaźni się z Floydem Mayweatherem Juniorem i przez grono fachowców był nazywany niegdyś następcą najlepszego pięściarza na świecie, w czwartej rundzie nieomal wylądował na deskach. Chwilowa utrata równowagi wynikała z przypadkowej podcinki, jaką zaserwował mu Porter.
Zobacz walkę Broner - Porter
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
W piątej odsłonie piękne momenty przeżywał Broner - były mistrz świata trzech kategorii wagowych najpierw zaskoczył prawym sierpowym z defensywy, następnie punktując prawym prostym między rękawice. Od ósmego starcia "Showtime" Porter boksował siłowo, chciał osłabić korpus przeciwnika, a ten bazował na swojej nieszablonowej technice i wciąż pozostawał niewygodnym celem do trafienia. W końcówce agresorem był lepiej przygotowany kondycyjnie Porter, minuty spędzone między linami jakby nie robiły na nim wrażenia.
[ad=rectangle]
Balansujący na granicy przewinienia Broner w 11. rundzie został ukarany ostrzeżeniem za ściąganie. Wcześniejsze uwagi nie poskutkowały, więc Weeks postanowił zabrać mu punkt. Ta strata została jednak odrobiona w ostatniej odsłonie, gdy Porter na samym początku zainkasował lewy sierpowy i padł na matę ringu. Kryzys nie potrwał długo.
O rezultacie decydowała trójka sędziowska punktująca 114:112, 115:111 i 118:108 na korzyść Portera, choć ten trzeci rezultat należy uznać za nietrafiony.