Niepokonany pretendent rozpoczął walkę bardzo defensywnie, unikając jakichkolwiek spięć z legendarnym Pacquiao. Uciekanie na niewiele się zdało i Algieri już w drugiej rundzie wylądował na deskach. W czwartej odsłonie Amerykanin znów był w tarapatach, przyjmując mocny prawy.
"Pac Man" miał ochotę na ostrzejszą konfrontację i zaczął wywierać coraz większą presję na przestraszonym oponencie. W szóstym starciu zawodnik prowadzony przez Freddiego Roacha dopiął swego i dopadł Algieriego, trafił czystym sierpowym i mieliśmy kolejny nokdaun. Kilkanaście sekund później challenger znowu był liczony i wydawało się, że pojedynek może dobiec końca. Nowojorczyk dotrwał do końca rundy, a dominacja była widoczna gołym okiem.
[ad=rectangle]
Olbrzymie problemy Algieri przeżywał w dziewiątej odsłonie - 30-latek dwukrotnie padał na matę i był o krok od przegrania przed czasem, ale raz jeszcze przetrwał trudne chwile. Po minutowej przerwie powtórka i szósty nokdaun. Przestraszony pogromca Rusłana Prowodnikowa za cel obrał sobie doczekanie do ostatniego gongu i boksował na wstecznym biegu. Po dwunastu rundach przewaga Pacquiao była druzgocąca, sędziowie punktowali 119:103, 119:103 i 120:102 na korzyść słynnego Filipińczyka. "Pac Man" obronił tym samym tytuł mistrza świata WBO w wadze półśredniej.