Kariera Adama Kownackiego znalazła się na ostrym zakręcie. Polski pięściarz ostatnio przegrał trzecią walkę z rzędu. Tym razem przez decyzję sędziów z Alim Erenem Demirezenem. Po tej porażce pojawiło się ryzyko, że "Babyface" zdecyduje się na zakończenie kariery.
33-latek jednak teraz podchodzi do sprawy trochę inaczej. Wiadomo, że zaczął już rozmawiać z Mateuszem Borkiem, co może oznaczać, że będzie się bić w Polsce. Szybko pojawiła się sugestia, że jednym z jego rywali mógłby być Tomasz Adamek. Jak na taki pomysł zapatruje się Kownacki?
- Nie, z Tomkiem chyba nie. Czas pokaże - wymownie skomentował w "Super Expressie".
ZOBACZ WIDEO: Romanowski o kulisach KSW i wybrykach w reprezentacji, Śmiełowski o Kaczmarczyku
W tej chwili jeszcze nie ma decyzji, co dalej. Kownacki przyznał, że jest po rozmowie z żoną, która dała mu wolną rękę ws. kontynuowania kariery. Przed nim jeszcze spotkanie z promotorami.
Polak jednak nie wyklucza, że do ringu wejdzie jeszcze raz i to będzie koniec. Czy boks dał mu na tyle dużo pieniędzy, aby mógł sobie pozwolić na emeryturę w wieku 33 lat?
- Myślę, że jakieś zajęcie trzeba będzie znaleźć. Na pewno nie będę tylko leżał na plaży, bo to też się może znudzić. Każdy wspomina, że w ewentualnych walkach z Joshuą czy Chisorą mogłem zarobić grube miliony. Al Haymon dobrze się mną zajął, finansowo jest ok. Ale myślę, że do ringu jeszcze wejdę, żeby się pożegnać z kibicami - tłumaczy.
"Coś mi mówi, że jeszcze powalczy". Borek spotkał się z Kownackim >>
Kownacki szczerze o tym, ile zarobił w boksie. "Każdy mi to wypomina" >>