Wielkimi krokami zbliża się pożegnalny mecz Artura Boruca. Spotkanie Legii Warszawa z Celtikiem Glasgow zaplanowane zostało na 20 lipca na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Na trybunach prawdopodobnie pojawi się jego przyjaciel, bokser Andrzej Fonfara.
Po raz pierwszy obaj spotkali się w Chicago, gdzie swój mecz rozgrywała reprezentacja Polski. - Ta przyjaźń rozwijała się w kolejnych dniach i tak zostało do dziś - tłumaczył pięściarz w rozmowie z "Super Expressem".
34-latek podkreślił, że obaj mają podobne charaktery, zainteresowania, a przede wszystkim łączy ich miłość do tego samego klubu - Legii Warszawa. Wiele razy wspierali się nawzajem w trudnych momentach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama
Fonfara żartował, że nie wszystkie historie związane z Arturem Borucem nadają się do opowiadania. Szczególnie jedna utkwiła mu jednak w pamięci.
- Byliśmy kiedyś na wspólnych wakacjach w Los Angeles. Była impreza, z której urwaliśmy się z kolegami, rano się budzę i mam tatuaż na prawej ręce. To była "elka" w kółeczku. Nie pamiętałem, jak w ogóle do tego doszło - wspominał.
Z czasem zaczął sobie przypominać, co działo się tego wieczoru. Mówił, że wyglądało to jak w filmie "Kac Vegas". Później dokończył tatuaż, a Boruc zrobił sobie taki sam.
Jest duża szansa, że Fonfara pojawi się na pożegnalnym meczu Artura Boruca. Zapowiedział, że zrobi wszystko, by ostatnią imprezę po ostatnim meczu bramkarz zapamiętał do końca życia.
Czytaj także:
- Mayweather wróci na zawodowy ring? Wielkie pieniądze na stole
- Chisora wygrał wielki rewanż! To była prawdziwa wojna w ringu