Polak we wrześniu 2018 roku stoczył najważniejszy pojedynek w karierze. Po ringowej wojnie i bardzo emocjonujących dziesięciu rundach "Babyface" pokonał jednogłośnie na punkty byłego mistrza świata federacji IBF w wadze ciężkiej - Charlesa Martina. Wszyscy sędziowie byli zgodni i punktowali 96-94 na korzyść Adama Kownackiego.
29-latek, który przebywa teraz na urlopie w Polsce skomentował w rozmowie z Kacprem Bartosiakiem kwestię pojedynku z Lucasem Browne.
- To byłby kolejny wartościowy sprawdzian. Przed walką z mistrzami świata potrzebuję jeszcze jednej lub dwóch takich walk. To duży i silny facet, który przez chwilę był miał nawet mistrzowski tytuł. Potrafi mocno uderzyć i mam wrażenie, że nasze style dają gwarancją kolejnej wybuchowej walki. W boksie sytuacja zmienia się z dnia na dzień, więc czekam na coś konkretniejszego niż same słowa. Ze swojej strony jestem jak najbardziej otwarty na to wyzwanie i zapraszam Lucasa do USA - twierdzi Polak.
Kownacki wypowiedział się także na temat ewentualnej walki z Arturem Szpilką oraz tego, kiedy powróci na ring.
- Szczerze? W ogóle o tym nie myślę. Artur musi teraz zasłużyć na walkę ze mną. Przed chwilą dostał ofertę walki z Jarrellem Millerem i gdyby wyszedł z nim do ringu i wygrał, to miałby rewanż na wyciągnięcie ręki. Ale w przyszłości… Kto wie. Nie jestem jasnowidzem, a w boksie wszystko potrafi zmienić jeden telefon. Jeśli pojawi się wyzwanie, a okoliczności będą odpowiednie, to chętnie zmierzę się z nim ponownie, ale na ten moment taka walka nie jest mi do niczego potrzebna - powiedział "Babyface".
- Według moich ostatnich informacji mam wrócić na ring w styczniu lub lutym. W przyszłym tygodniu spotkam się z moim menedżerem i pewnie będę więcej wiedział na ten temat - zakończył Kownacki.
ZOBACZ WIDEO Oryginalny garnitur Artura Szpilki. "Skupiam się na tym, co mi się podoba"