39-letni Kliczko w konfrontacji z młodszym o 12 lat Furym wypadł bardzo przeciętnie i przez dwanaście rund nie był w stanie dogonić "Olbrzyma z Wilmslow". Ten perfekcyjnie realizował założenia taktyczne i "kradł" kolejne rundy na kartach punktowych. Po dwunastu starciach sędziowie wskazali jednomyślnie na triumf nowego czempiona królewskiej dywizji wagowej. Wcale nie musi to oznaczać końca porachunków Ukraińca z Brytyjczykiem.
Poobijany i przygnębiony Kliczko nie szukał usprawiedliwień, choć zapewne ze skazą przegranego nie pogodzi się przez długi czas. Ostatnia jego porażka przypada na 2004 rok, gdy w Las Vegas został znokautowany w piątej rundzie przez Lamona Brewstera.
"Doktor Stalowy Młot" ma prawo do rewanżowego boju z Furym i zamierza z niego skorzystać, o czym poinformował na konferencji prasowej. Menadżer Bernd Boente do tej pory rewelacyjnie dbał o interesy Kliczki, dlatego w kontrakcie była zawarta klauzula mówiąca o drugim pojedynku na wypadek niespodziewanego rozstrzygnięcia, które stało się przecież faktem. Do tego pomysłu z pewnością przychylą się również federacje WBA, WBO, IBF i IBO - pasami tych organizacji przez ostatnie lata dysponował pięściarz z Kijowa.