Spowiedź Kowalczyk wstrząsnęła Polską. Gdy sięgnęła szczytu wyznała, że była na dnie

Gdy w lutym, wygrała nie tylko z rywalkami, ale i z kontuzją stopy, mówił o niej cały, sportowy świat. Za sprawą złotego medalu igrzysk olimpijskich w Soczi w biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym Justyna Kowalczyk została polską bohaterką narodową. Na początku czerwca znów głośno było o niej w całym kraju, ale tym razem za sprawą niezwykle szczerego i szokującego dla wszystkich wyznania. - Tak, byłam w ciąży, poroniłam rok temu w maju, na obozie treningowym. To jest mój bieg o życie. Od ponad roku mam zdiagnozowane stany depresyjne. Od ponad półtora roku walczę z bezsennością. Może by się zebrało kilkadziesiąt nocy, które w tym czasie normalnie przespałam Byłam wrakiem, to wtedy chciałam rzucić narty, ale uznałam, że muszę to wszystko wypłakać i dopiero potem podjąć decyzję. Uznałam, że narty będą moim obowiązkiem, ucieczką - wyznała Kowalczyk w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”. Po nim wszyscy zastanawiali się, co dalej z Polską Królową Nart.

Komentarze (0)