W środę zawodniczka uzyskała dodatni wynik testu, co było zaskoczeniem dla całej reprezentacji. - Linn ma przeciwciała, więc byliśmy całkowicie pewni, że to fałszywy wynik. Mieliśmy nadzieję, że jak najszybciej uzyskamy negatywny wynik testu - przyznał w rozmowie z aftonbladet.se menedżer kadry Anders Bystrom.
Zarówno Svahn, jak i wszyscy, którzy mieli z nią bezpośredni kontakt, zostali natychmiast odizolowani. Zawodniczka nie miała żadnych objawów i ze spokojem oczekiwała kolejnych testów.
W czwartek rano 21-letnia biegaczka przeszła bardziej szczegółowe badania, które potwierdziły słowa Bystroma. Test PCR dał wynik negatywny, co oznaczało, że zawodniczka będzie mogła wystąpić w piątkowych zawodach.
Bystrom mówi, że Svahn wzorowo i z dużym spokojem poradziła sobie z całą sytuacją. - To fajna, bardzo dojrzała i niesamowita dziewczyna. Wszystko przeszła wzorowo. Spokój mogła zapewnić też wiedza o przeciwciałach w jej organizmie - komentuje.
Svahn doświadczyła więc dokładnie tego samego, czego polscy skoczkowie przed pierwszym konkursem Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie. Wtedy "fałszywie pozytywny" wynik testu na COVID-19 uzyskał Klemens Murańka i Biało-Czerwoni mieli zostać wykluczeni z tych zawodów. Na szczęście po kolejnych testach okazało się, że wszyscy są zdrowi. Dla Polaków wszystko zakończyło się doskonale, bo Kamil Stoch wygrał cały turniej, a Dawid Kubacki stanął na najniższym stopniu podium.
Zobacz także:
Musimy poprawić system, jeśli chcemy mieć następców Stocha
ZOBACZ WIDEO: 69. Turniej Czterech Skoczni. Halvor Egner Granerud nie wytrzymał presji. "Przegrał nie tylko umiejętnościami"