Kiedy wyszły na jaw jej problemy osobiste, wszystkie sukcesy Kowalczyk, bez względu na kolor medalu, okazały się mistrzostwem świata, olimpijskim i pucharowym jednocześnie. Zwycięstw z norweską epidemią astmy i hejtem po słabszych wynikach 35-letniej supersportsmence również nikt nie odbierze.
12 lat temu Justyna Kowalczyk wywalczyła pierwszy medal olimpijski. 12 lat! Tyle trwa niezwykły sen polskiego sportu w dyscyplinie, która, jak większość sportów zimowych, była zupełnie przez nas zapomniana. Polska, w której trasy biegowe niejednokrotnie przypominają oślą łączkę dla dzieci zaczynających swoją przygodę z sankami, zrodziła multimedalistkę igrzysk. Jakim cudem? Proszę ode mnie nie wymagać odpowiedzi. Fenomen polega na tym, że trudno o racjonalne jego wyjaśnienie.
Wiem, ten akapit będzie nudny. Ale nie wynika on wyłącznie z dziennikarskiego obowiązku. Po prostu w pewnym momencie głos trzeba oddać sportowcowi. A więc zadajmy pytanie, za co należy dziękować Justynie. I pozwólmy odpowiedzieć jej samej: - Dwa złote, jeden srebrny i dwa brązowe medale igrzysk olimpijskich; dwa złote, trzy srebrne i trzy brązowe medale mistrzostw świata; cztery kryształowe kule za Puchar Świata; cztery małe kryształowe kule w klasyfikacji dystansów; mała kryształowa kula w klasyfikacji sprintów; cztery zwycięstwa prestiżowego Tour de Ski. Aha, i pięć tytułów najlepszej sportsmenki Polski - podsumowała swoją karierą 35-latka z Kasiny Wielkiej. Dziękujemy za wypowiedź. Nie mamy komentarza.
Starty Kowalczyk w Pjongczangu oglądało się trudno - przyznaję. Gdzieś w tyle nasyconego sportem umysłu rodziło się pytanie o potrzebę udziału w igrzyskach, skoro był z góry skazany na porażkę. Czy rozumiem tę decyzję? Chyba nie. I szczerze mówiąc, mam to zupełnie gdzieś. Jeśli przez tyle lat życie wybitnego sportowca kręci się wokół sportu, to trudno przestać. Nie wiem, jakie to uczucie, ale wyobrażam sobie, że przewyższa wszelkie znane na świecie uzależnienia.
Dziś należą się jej ogromne podziękowania. Jutro, pojutrze i przez kolejne dni zresztą też. Pani Kowalczyk, pani uczyniła polski sport piękniejszym.
Dziękuję.
ZOBACZ WIDEO Talent na miarę Adama Małysza zmarnowany? "Nagle facet zniknął"