Tour de Ski: zwycięstwo Heidi Weng. Drugi triumf Norweżki na Alpe Cermis

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Vianney Thibaut/Agence Zoom / Na zdjęciu: Heidi Weng
Getty Images / Vianney Thibaut/Agence Zoom / Na zdjęciu: Heidi Weng
zdjęcie autora artykułu

12. edycja kobiecego Tour de Ski przeszła już do historii. Na ostatnim etapie, którym była wspinaczka pod Alpe Cermis, najlepsza okazała się Heidi Weng. Dla Norweżki jest to drugi taki sukces w karierze.

Zgodnie z tradycją finałowy etap Tour de Ski rozegrano na stoku slalomowym w Val di Fiemme. O ile pierwszych sześć kilometrów było "normalnych", o tyle trzy ostatnie były najtrudniejszą narciarską wspinaczką w całym kalendarzu Pucharu Świata. Jeszcze przed startem wiadomo było, że szanse na końcowy sukces mają tylko Heidi Weng i Ingvild Flugstad Oestberg, gdyż pozostałe zawodniczki poniosły zbyt duże straty na wcześniejszych pięciu etapach.

Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się dość szybko. Już na pierwszym naprawdę stromym odcinku, gdzie nachylenie stoku wynosiło 22 procent, Weng zdecydowała się na atak i momentalnie oderwała się od koleżanki z kadry. Różnica między Norweżkami rosła w oczach. Na mecie osiągnęła poziom aż 48 sekund. Oestberg nie miała szans na zwycięstwo, ale bez żadnych problemów utrzymała drugie miejsce.

Ciekawa była rywalizacja o trzecią pozycję. Przez długi czas wspólnie biegły Jessica Diggins i Krista Parmakoski, aż wreszcie Amerykanka przyspieszyła i zgubiła rywalkę. Finka musiała jeszcze uważać na Teresę Stadlober, która w końcówce mocno się do niej zbliżyła. Na jakikolwiek atak zabrakło już jednak czasu.

Reprezentantki Polski nie startowały.

Wyniki biegu na 9 km stylem dowolnym pod Alpe Cermis:

MiejsceZawodniczkaKrajCzas
1Heidi WengNorwegia33:01,8
2Ingvild Flugstad OestbergNorwegia+48,5
3Jessica DigginsUSA+2:23,2
4Krista ParmakoskiFinlandia+2:57,7
5Teresa StadloberAustria+3:09,4
6Kerttu NiskanenFinlandia+4:17,0
7Anastazja SiedowaRosja+4:49,6
8Nathalie Von SiebenthalSzwajcaria+4:56,1

ZOBACZ WIDEO: Polacy zdominowali poprzedni TCS. "Żyła krzyczał i był oszołomiony. Buzowały w nim niesamowite emocje"

Źródło artykułu: