Dziennikarze "Expressen" twierdzą, że jednym z narciarzy, którzy stosowali doping podczas walki o olimpijskie medale, jest właśnie Wylegżanin. Rosjanin radził sobie w Soczi bardzo dobrze - na podium stawał aż trzykrotnie. Według Szwedów, takie wyniki dała anaboliczna trimetazydyna. Narciarz miał wpaść podczas obozu przygotowawczego w Soczi miesiąc przed igrzyskami. Sprawa została jednak zatuszowana.
Międzynarodowa Federacja Narciarska nie chce zabierać głosu i deklaruje, że nie będzie komentować żadnych pogłosek dotyczących konkretnych nazwisk, które mogą mieć związek z raportem McLarena ujawniającym skalę dopingowych oszustw w Rosji. Szwedzcy działacze zajmujący się tematem dopingu, są jednak zdania, że ukaranie Wylegżanina jest realne.
W raporcie McLarena mówi się o co najmniej trzydziestu czterech przypadkach dopingu w biegach narciarskich. Sprawa Wylegżanina jest najbardziej klarowna, gdyż dostępne informacje dotyczące kalendarza startów sprzed trzech lat i miejsca dokonania badania jednoznacznie wskazują na niego, ale podejrzani są także inni Rosjanie. W kontekście afery pojawia się m.in. nazwisko Aleksandra Legkowa, mistrza olimpijskiego z Soczi na 50 kilometrów.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca