- Jeśli chodzi o mistrzostwa świata, to był raczej mój ostatni taniec. Jestem jednak zadowolony, jak wyglądało to pożegnanie z mistrzostwami świata. Może chciałbym więcej w sprincie indywidualny, w którym do ćwierćfinału zabrakło mi czterech setnych sekundy. Na tyle mnie było stać w tym momencie - powiedział Maciej Staręga w rozmowie z Interią.
Udział w sprincie indywidualnym na mistrzostwach świata w Trondheim faktycznie był dla naszego biegacza bardzo pechowy. W kwalifikacjach zajął on bowiem 31. miejsce, czyli ostatnie niedające awansu. 35-latek później rozbudził nadzieję na dobry wynik w sprincie drużynowym. Wraz z Kamilem Burym zajęli w kwalifikacjach świetną szóstą lokatę, by w finale przeciąć linię mety na ostatniej, 15. lokacie.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Zwieńczeniem udziału Staręgi w tym czempionacie była sztafeta, w której Biało-Czerwoni uplasowali się na 17. lokacie. Był to ostatni występ naszego doświadczonego biegacza. W sobotnim biegu na 50 km stylem dowolnym zobaczymy bowiem tylko jednego Polaka, Dominika Burego.
Staręga po raz pierwszy wystąpił na MŚ w 2011 roku w Oslo, kiedy jako 21-latek wchodził w świat wielkiej rywalizacji. Najlepszy wynik indywidualny zanotował w Lahti w 2017 roku, gdy zajął 8. pozycję w sprincie stylem dowolnym. Dwukrotnie na tej pozycji plasował się też w sprincie drużynowym.
- Długo trwała ta moja kariera na mistrzostwach świata. To fakt. Sama kariera jeszcze pewnie potrwa, bo nie mówię jeszcze pas, ale na mistrzostwach już pewnie nie wystąpię. To była fajna przygoda - skwitował Staręga.