W niedzielę w La Clusaz Weng biegła właśnie na finałowym odcinku. Jej koleżanki wypracowały wcześniej taką przewagi, że zwycięstwo nie było zagrożone nawet przez moment - liderka Pucharu Świata po prostu musiała więc dotrzeć do mety. Finiszując nie okazywała jednak szczególnie wielkiej radości - na jej twarzy szczęście mieszało się z uczuciem ulgi.
Po zawodach Weng przyznała, że nie chce więcej biegać na ostatniej zmianie. 25-latka znana jest z bycia osobą dość roztrzepaną i emocjonalną - w Pucharze Świata zdarzało już jej się mylić trasę. Ona sama uważa więc, że świadomość tego, że to właśnie na niej spoczywa odpowiedzialność za wynik na decydującej zmianie, jest zbyt ciężka do udźwignięcia.
- Uważamy, że Weng najlepiej nadaje się do tej roli. Jest przecież bardzo mocna, ale jednocześnie nie może być tak, że czułaby się z tym źle - powiedział trener Vidar Loefshus.
- Wydaje mi się, że brakuje jej pewności siebie, nawet jeśli biega tak dobrze. Potrzebuje czasu, żeby uwierzyć, że jest naprawdę bardzo mocna. Z każdą kolejną sztafetą będzie jej łatwiej - dodał Torgeir Bjoern, olimpijczyk z Calgary, dziś ekspert telewizji NRK.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca