Najtrudniejszy start sezonu przed Justyną Kowalczyk. Polkę czeka bieg-męczarnia

PAP / PAP/Grzegorz Momot
PAP / PAP/Grzegorz Momot

W sobotę Justyna Kowalczyk pobiegnie na 5 kilometrów stylem łyżwowym. Tej techniki nie trenuje już w ogóle, a w Lillehammer wystąpi tylko dlatego, że musi. O jakiekolwiek punkty Pucharu Świata będzie niezmiernie trudno.

Nie chodzi o przesadny pesymizm czy lubowanie się w krytyce. Realia są jakie są - w sobotę Kowalczyk może zająć nawet jedno z najsłabszych miejsc w całej karierze. Nie znaczy to wcale, że jest w złej formie. Problemem jest styl łyżwowy, który obecnie dla Polki praktycznie nie istnieje. Kowalczyk zdaje sobie sprawię z faktu, że "łyżwę" musi zarzucić i to definitywnie, gdyż problemy z kolanem i bolącymi piszczelami uniemożliwiają jej bieganie techniką dowolną choćby we względnym komforcie. Diagnoza lekarska była zresztą jednoznaczna - z tego stylu zrezygnować po prostu trzeba.

W tym roku w przerwie między sezonami Polka stylu dowolnego nie trenowała więc wcale i nie ma zamiaru startować w nim w zawodach, koncentrując się w stu procentach na ukochanej technice klasycznej. W Lillehammer trwa jednak trzyetapowy Tour, w którym zasady są wzorowane na imprezach kolarskich. Aby być dopuszczonym do kolejnego biegu należy ukończyć wszystkie wcześniejsze. Polka koniecznie chce wystąpić w kończącym rywalizację niedzielnym biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym, gdyż jest to dla niej jeden z etapów przygotowań na długiej drodze do lutowych mistrzostw świata w Lahti. Z tego powodu musi się więc przemęczyć w sobotę i mimo bólu dobiec do mety wyścigu na 5 kilometrów "łyżwą".

Kowalczyk przystąpi do drugiej konkurencji Lillehammer Tour nie mając za sobą żadnych treningów w tej technice. "Niech mnie ktoś przed jutrem uratuje" - napisała na swoim Twitterze jeszcze w piątek. Celem jest po prostu ukończenie biegu, który musi się odbyć, i późniejszy udany start w niedzielę. Nie da się jednak ukryć, że najprawdopodobniej do ostatniego etapu norweskich zawodów Polka będzie startować z odległej pozycji i z dużą stratą. Ważne więc, żeby kibice zdawali sobie sprawę, iż prawdopodobna sobotnia porażka w ogóle nie będzie miarodajna w kontekście przygotowań do imprezy docelowej.

Walka Kowalczyk z samą sobą i własnym bólem to jedno, ale jednocześnie faworytki będą walczyć o czołowe lokaty w Lillehammer Tour. Główne kandydatki do zwycięstwa to oczywiście Norweżki. Po pierwszym etapie prowadzi Heidi Weng, ale o odrobienie straty do koleżanki z reprezentacji postara się Marit Bjoergen, na razie klasyfikowana na siódmej pozycji. Ciekawie zapowiada się start sprinterki Maiken Caspersen Falli, która na trasie liczącej tylko 5 kilometrów wcale nie musi ponieść dużych strat, a to będzie dla niej oznaczało utrzymanie się w ścisłej czołówce norweskiej imprezy.

Szersze grono zawodników będzie walczyć o sukces w zawodach mężczyzn. Jako lider do drugiego etapu przystąpi Calle Halfvarsson, który triumfował w piątkowym sprincie i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Program drugiego etapu Lillehammer Tour:
10:00 - 10 km mężczyzn techniką łyżwową
12:50 - 5 km kobiet techniką łyżwową

ZOBACZ WIDEO Małysz, Stoch, Kowalczyk i... Jan Paweł II. Niezwykła ekspozycja Wojciecha Fortuny

Komentarze (1)
avatar
Chrisrks
3.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zaciśnij zęby Justka i zasuwaj.Niby to tylko 5 km,ale dla niej to maraton.Przebiec i zapomnieć.Byle w zdrowiu.