Największa nieobecna sezonu 2015/2016 to oczywiście Marit Bjoergen. Multimedalistka mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich nie ma zamiaru rozstawać się z biegówkami i w marcu przyszłego roku chce wrócić na mistrzostwa kraju, ale wcześniej będzie cieszyć się pierwszymi miesiącami spędzonymi z synem. Dziecko Bjoergen i Freda Boerre Lundberga, mistrza olimpijskiego w kombinacji norweskiej z 1994 roku, ma urodzić się już 23 grudnia. Norweżka nadal trenuje, choć oczywiście w mniejszym wymiarze godzinowym niż dawniej, a media w jej kraju zastanawiają się jakie imię otrzyma chłopiec (wśród kandydatur przeważają imiona sławnych narciarzy sprzed lat) i czy pójdzie w ślady swoich utytułowanych rodziców.
Dopiero wiosną na świat przyjdzie pierwsze dziecko Aino Kaisy Saarinen i wybitna fińska narciarka startuje jeszcze na trasach rozmaitych lokalnych zawodów w ojczyźnie. Wyniki byłej mistrzyni świata z oczywistych powodów nie są może oszałamiające, w związku z czym mało realny jest jej występ w grudniowych zawodach Pucharu Świata, ale sama Saarinen nie kryje, że narciarstwo nadal bardzo ją cieszy i zapowiada powrót na kolejne mistrzostwa, które odbędą się w 2017 roku w Lahti.
W nowym sezonie próżno będzie wypatrywać na trasach także Kikkan Randall. Znakomita amerykańska sprinterka wraz ze swym partnerem również zdecydowała, że właśnie sezon pozbawiony mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich będzie najlepszym momentem na powiększenie rodziny. Randall, podobnie jak Bjoergen i Saarinen, planuje po urodzeniu dziecka powrót na trasy.
Dosłownie lada dzień mamą zostanie Katja Visnar. Termin porodu dziecka słoweńskiej sprinterki wyznaczony jest na zaplanowane na najbliższy weekend zawody w Kuusamo, w związku z czym zbliża się naprawdę wielkimi krokami. Partnerem życiowym Visnar jest Ola Vigen Hattestad, jeden z najlepszych norweskich sprinterów ostatnich lat.
Od pewnego czasu jest już za to na świecie dziecko Claudii Nystad, wieloletniej reprezentantki Niemiec. W przeciwieństwie do swoich wymienionych wcześniej koleżanek z tras Nystad zdecydowała, że kończy karierę - na taki krok zdecydowała się już po raz drugi, gdyż przed igrzyskami w Soczi wznowiła starty po pierwszej przerwie związanej z rezygnacją z dalszych występów. Wszystko wskazuje jednak na to, że teraz Niemka rozstaje się z bieganiem już definitywnie.
Radość związana z powiększeniem rodziny jest także przed Polkami. Związana z macierzyństwem przerwa w startach czeka bowiem Kornelię Kubińską i Paulinę Maciuszek. - Jeden sezon w domu, z rodziną, dobrze mi zrobi i fizycznie i psychicznie. Każdy wie, że nic tak nie regeneruje organizmu kobiety-zawodniczki jak macierzyństwo. Tak, będziemy mieć upragnione dzieciątko! Pierwszy dźwięk maleńkiego serduszka... to było niesamowite uczucie - pisała Maciuszek na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.
Jak co roku wiele zawodniczek zniknie z tras biegowych z innego, bardziej prozaicznego powodu, którym jest po prostu zakończenie kariery. W przeciwieństwie do narciarek, które po macierzyńskiej przerwie powrócą do sportu, z bieganiem na dobre rozstały się tak znane zawodniczki jak Norweżki Celine Brun-Lie, Vibeke Skofterud , Kristin Stoermer Steira, czy Szwedka Sofia Bleckur. Spośród zawodniczek z Norwegii największe szanse na dalsze sukcesy miała Brun-Lie, która powiedziała pas w wieku zaledwie 27 lat, a więc w bardzo dobrym momencie dla narciarki biegowej.