Kolejny, bardzo mocny atak na Tajnera. "To sabotaż"

East News
East News

Edward Budny nie ukrywa, że nie podoba mu się działalność Polskiego Związku Narciarskiego, a szczególnie prezesa tej organizacji.

Jeden z najbardziej znanych trenerów w historii polskiego narciarstwa biegowego, Edward Budny - w wywiadzie udzielonym SportowymFaktom - w mocnych słowach podsumował to, co się dzieje w Polskim Związku Narciarskim.

- Nie jest żadną tajemnicą, że to praktycznie związek jednej dyscypliny: skoków narciarskich. Reszta to piąte koło u wozu (...) Za 5-6 lat polskie narciarstwo biegowe po prostu przestanie istnieć. U mężczyzn już tak się stało - przyznał Budny.

[ad=rectangle]

Po zakończeniu mistrzostw świata w Falun, legendarny trener nie tylko, że podtrzymuje swoje słowa, ale atakuje ze zdwojoną siłą. - To sabotaż - grzmi.

Milion wydany lekką ręką?

- W grudniu ubiegłego roku kilkudziesięciu naszych reprezentantów, juniorów i seniorów, przebywało wiele dni poza granicami kraju. Nasi zawodnicy przebywali w Szwajcarii, za co PZN wydał lekką ręką prawie milion złotych. Tak bym to oszacował, a przecież można było sporo zaoszczędzić - wytacza ciężkie działa Budny.

Bardzo spokojnie do tych słów podchodzi dyrektor sportowy PZN, Marek Siderek. - To nie jest prawda, że zawsze wysyłamy naszych zawodników poza granicę kraju. Wszystko zależy od warunków pogodowych, przygotowania polskich tras oraz programów szkoleniowych, który przygotowali trenerzy. Przykład. Jeżeli w Polsce jest kiepsko ze śniegiem, a za pasem są mistrzostwa świata juniorów, to nie możemy siedzieć i czekać na cud, a trzeba szybko organizować transport i jechać w miejsce, gdzie jest biało. Choćby i Austrii, Włoch czy do Szwajcarii, czyli tam, gdzie panują dobre warunki śniegowe.W związku usłyszeliśmy, że nie ma mowy o bezsensownym wydawaniu pieniędzy na obozy treningowe. Jeżeli tylko się da pozostać w kraju i tutaj szlifować formę, wtedy nasze trasy mają priorytet.

Zakopane - tutaj zimą nie ma Kowalczyk

Inna sprawa, że z polskimi trasami biegowymi jest kiepsko. To nie jest tak, jak niektórzy piszą, iż ich nie ma. Są. Jednak często przez całą zimę nie nadają się do użytku. Jak nie ma śniegu, a ostatnio taką pogodę mamy często, to jest katastrofa.

- Od wielu lat walczę o profesjonalną trasę na terenach Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. Tutaj są idealne warunki, można ją sztucznie naśnieżyć i praktycznie od listopada do marca utrzymywać. Miejsce jest praktycznie przez całą zimę zacienione. Za około 100 tys. zł można mieć w Polsce profesjonalną trasę i nie trzeba jeździć poza granicę kraju. W tym roku w Zakopanem praktycznie nic się nie dzieje - stwierdził Budny.

- Co za bzdury - usłyszeliśmy od pracownika zakopiańskiego COS-u. - Na Równi Krupowej mamy codziennie sporą liczbę biegaczy. Oczywiście, że zimą nie trenuje u nas Justyna Kowalczyk, ale ona przecież jeździ po całym świecie. Latem już często można ją u nas spotkać. Nie jest więc tak źle.

[nextpage]Problem z Kubalonką

Trasy biegowe w Polsce to nie tylko Zakopane. Polski Związek Narciarski posiada w ajencji trasy na Kubalonce. To jedna z najtrudniejszych tras w Europie. Tutaj naprawdę można wyszlifować wysoką formę. - Kiedy przyjeżdżają do nas trenerzy na międzynarodowe zawody to aż łapią się za głowę i mówią, że tak wymagającej trasy już dawno nie widzieli - mówi nam Siderek.

- Przyznam szczerze, że bardzo rzadko korzystamy z tych terenów, mimo że nimi zarządzamy - dodaje Siderek. - Nie mamy w tym miejscu sprzętu do naśnieżania. No i jak nie ma śniegu, to mamy problem.

[ad=rectangle]

- Kubalonka? Przecież tam nie ma wody. Jak oni tam chcą utrzymywać śnieg? Nawet sprzęt im nic nie da. Idiotyczny pomysł - Budny nie zostawia na PZN suchej nitki.

"Białe Orliki" padły

"Niepełnosprawność" Kubalonki wynika stąd, że na słynny już projekt "Białe Orliki" (autorstwa dr Szymona Krasickiego), który PZN zgłosił kilka lat temu do ministerstwa sportu, nie ma pieniędzy. W planie skierowanym głównie do dzieci i młodzieży wartym kilka milionów złotych jednym z wielu elementów był zakup maszyny naśnieżającej tę trasę. Niestety, "Białe Orliki" nigdy nie zostały zrealizowane w 100 procentach. Powód zawsze ten sam, ministerstwo sportu nie otrzymało całej potrzebnej kwoty z ministerstwa finansów. - Niestety limity budżetowe przedstawione przez ministerstwo finansów nie uwzględniają środków na kontynuację programu w starej lub nowej formule, wobec czego jego realizacja ze środków budżetowych w roku 2013 staje się niemożliwa. W związku z powyższym program "Biały Orlik" w dotychczasowej formule nie będzie kontynuowany w 2013 r. - można przeczytać w odpowiedzi podsekretarza stanu, Tomasza Półgrabskiego, na jedną z poselskich interpelacji.

- Już trzech ministrów sportu obiecuje Kowalczyk dobre warunki do treningu w Polsce. Obiecują, po czym nie robią nic, odchodzą lub są wyrzucani. Tak w kółko. Jak to w polityce - przekonuje Budny. - Potrzebna jest współpraca na linii związek, ministerstwo, samorządy.

Zakopane na bocznym torze?

Co ciekawe, w tym wypadku Budny i Tajner mówią jednym głosem. - Potrzebne są rozwiązania systemowe. Taką inwestycję musi finansować kilka podmiotów. Część ministerstwo, część urząd marszałkowski, część gmina. Gdyby udało się tak to wszystko podzielić, wszystko ruszyłoby z miejsca - to słowa prezesa PZN z rozmowy z serwisem natemat.pl. Wspólny język w tym miejscu się kończy.

- Tajner jest uprzedzony do Zakopanego, mści się, niechętnie tutaj cokolwiek organizuje - twierdzi Budny. - Takie mam odczucie. Gdyby mógł to Puchar Świata w skokach też odebrałby stolicy polskich Tatr.

Niektórzy twierdzą, że ataki Budnego na PZN to początek walki o przejęcie władzy w PZN. Część środowiska, zwłaszcza tego niezwiązanego ze skokami narciarskimi, chce zmian. - Z Edwardem rozmawiam często prywatnie i nie odczułem, że ma do nas jakieś pretensje. Tym bardziej się dziwię, że powstał jakiś konflikt - tłumaczy Siderek. - Jeżeli posiada jakieś pomysły, chciałby coś zmienić w zakresie infrastruktury, to powinien się zgłosić najpierw do władz związku okręgowego.

Źródło artykułu: