W czeskim Libercu Norweżki nie wygrały ani jednej konkurencji. Właśnie wówczas na zakończenie tych zawodów w biegu na 30 kilometrów zwyciężyła Justyna Kowalczyk i była to ostatnia indywidualna kobieca konkurencja na mistrzostwach świata, w której triumfowała narciarka z innego kraju. Od tamtej pory reprezentantki Norwegii rządziły na mistrzowskich trasach.
[ad=rectangle]
W 2011 roku w Holmenkollen przegrały wprawdzie sztafetę sprinterską, ale indywidualnie Marit Bjoergen i Therese Johaug nie miały sobie równych. Dwa lata później w Val di Fiemme scenariusz powtórzył się - jedyne złoto Norweżki straciły w drużynowym sprincie, a indywidualnie niezawodny duet ponownie zgarnął wszystkie złote medale.
Tegoroczne mistrzostwa w Falun zaczęły się tak samo - Bjoergen wygrała sprint, a Johaug skiathlon. Ale w biegu na 10 kilometrów pogoda spłatała Norweżkom figla - nagła śnieżyca sprawiła, że zajęły bardzo odległe lokaty na nieodpowiednio posmarowanych nartach. Złoto zdobyła Charlotte Kalla i jest to pierwszy indywidualny sukces którejkolwiek zawodniczki spoza Norwegii od czasu wspomnianego zwycięstwa Justyny Kowalczyk przed sześcioma laty.