Na tradycyjnej konferencji prasowej po zakończeniu zawodów z udziałem najlepszej trójki Justyna Kowalczyk była uśmiechnięta i usatysfakcjonowana z faktu, że zajęła trzecią pozycję w prologu. Polka ma nadzieję, że w niedzielę zdoła awansować jeszcze wyżej w klasyfikacji łącznej Tour de Ski. - Jestem bardzo zadowolona ze swojego wyniku, to był naprawdę dobry bieg - mówiła Kowalczyk po zawodach. - Miałam pewne obawy przed startem, gdyż w tym sezonie nie byłam dotąd zbyt mocna w stylu dowolnym. Zajęłam jednak trzecie miejsce, tuż za Charlotte Kallą, więc tym bardziej czekam na drugi etap. Warunki nie były dla mnie problemem, lubię biegać gdy trasa jest właśnie taka. Plan na niedzielę to dogonić Kikkan Randall.
Reprezentantka USA kontynuuje zwycięską passę. Randall jak na razie ma życiowy sezon. - To znakomite uczucie, początek sezonu jest dla mnie świetny. Za mną udane święta, przerwa od nart, a forma nadal jest dobra. Przed startem nie byłam pewna czy to będzie dla mnie udany bieg, ale tak już mam, że w takim przypadku akurat zwykle wynik jest dobry. Czas na drugi etap, za mną są szybkie dziewczyny, a styl klasyczny nie jest moją specjalnością. Postaram się jednak wypaść jak najlepiej - powiedziała Amerykanka.
Randall i Kowalczyk zostały rozdzielone przez Charlotte Kallę. Szwedka była minimalnie lepsza od Polki i po powrocie na trasy potwierdziła, że w Tour de Ski będzie bardzo groźna. - Byłam bardzo ciekawa jaka jest moja forma po ostatniej przerwie w startach. Lubię Oberhof, lubię startować na tej trasie, mam z niej dobre wspomnienia z przeszłości, odpowiada mi też taki krótki dystans w stylu dowolnym. Plan na drugi etap? Będzie to dla mnie trudny bieg, ale postaram się jak najdłużej biec z przodu w czołówce. Do końca zostało jeszcze bardzo wiele etapów, trzeba skupić się na każdym i nie pozwolić się wyprzedzić zbyt wielu dziewczynom - skomentowała swój występ Kalla.
Tak trzymać!!!