Z największych scen na tenisowy kort. Redfoo chwycił za rakietę

YouTube / Na zdjęciu: LMFAO i Redfoo z piosenky
YouTube / Na zdjęciu: LMFAO i Redfoo z piosenky

Stefan Gordy wzbudził sensację, gdy otrzymał dzika kartę na turniej tenisowy w Egipcie. A to dlatego, że wkrótce okazało się, że pod scenicznym pseudonimem zna tego gościa cały świat.

W tym artykule dowiesz się o:

Stefan Gordy, wydawało się, był jednym z wielu tenisistów, którzy każdego tygodnia dostają "dziką kartę" do eliminacji turniejów ITF. To zawody niższej rangi niż tak zwane Wielkie Szlemy czy najwyższa liga tenisa męskiego (ATP). No, ale z wysokiej półki, organizowane przez Międzynarodową Federację Tenisową.

W takich właśnie zawodach pod koniec stycznia wystąpił 49-latek, który - jak się okazało - jest znanym muzykiem, a na dodatek spotkał się tam i trenował z Polakiem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bożyszczem fanów. Szalona radość

Od muzycznych szczytów do tenisowych początków

Gordy światu jest dużo bardziej znany jako "Redfoo". W 2006 roku, wraz ze swoim siostrzeńcem, SkyBlu, stworzył zespół "LMFAO", który przez kilka lat znajdował się na muzycznym szczycie.

Utwory "Party Rock Anthem" oraz "Sexy and I know it" do teraz wybrzmiewają w rozgłośniach radiowych na całym świecie, a w serwisie YouTube były odtwarzane miliardy razy! Gordy tylko na Instagramie jest obserwowany przez ponad 500 tysięcy fanów.

O jego sympatii do tenisa wiadomo było od dawna - i powodem nie jest wyłącznie to, że w latach 2012-2014 był w związku z niegdyś najlepszą zawodniczką świata, Wiktorią Azarenką. Wówczas często był widywany w jej boksie na najważniejszych kortach świata, ale jego miłość do tego sportu narodziła się dużo wcześniej.

Jako nastolatek grywał w tenisa, ale zawsze było mu daleko do zawodniczego poziomu. Później tenis zszedł na dalszy tor, ale o marzeniach nigdy nie zapomniał.

Pierwszy zawodowy epizod zaliczył blisko dekadę temu, kiedy to w 2016 roku najpierw w parze z Chrisem Wettengelem zagrał w turnieju ITF (najniższy poziom w zawodowej hierarchii) w Claremont, a kilka dni później stanął na starcie singlowych eliminacji w imprezie tej samej rangi odbywającej się w Fountain Valley. W obu przypadkach występy zakończyły się porażkami, a słuch o Gordy'm, jako tenisiście, zaginął.

Egipska lekcja gry

Aż do początku 2025 roku, kiedy to właśnie zjawił się w Szarm el-Szejk. Tam pod koniec stycznia dostał "dziką kartę" do eliminacji, a tydzień później organizatorzy poszli o krok dalej i przyznali mu specjalną przepustkę do głównej drabinki.

Znany muzyk lepiej zaprezentował się przy drugim podejściu. W pierwszym meczu gładko przegrał 0:6, 0:6, a w drugim było tylko trochę mniej gorzej, bo urwał rywalowi... gema. 

W kolejnych tygodniach dostał jeszcze dwie szanse zaprezentowania się w kwalifikacjach - także i tym razem nie było niespodzianek, gdyż jego występy kończyły się na porażkach w pierwszych rundach.

Najwięcej - bo trzy gemy - zdobył w ostatniej z prób, w której mierzył się z obecnie 1875. tenisistą świata, Andreą Mottą. Naocznym świadkiem głośnego wejścia "Redfoo" w świat zawodowego tenisa miał okazję być polski trener, Radosław Nijaki.

Redfoo i Radosław Nijaki
Redfoo i Radosław Nijaki

Ambitne plany

Jak powiedział nam szkoleniowiec, jego starty w Szarm el-Szejk były zaskoczeniem. Piosenkarz chce się sprawdzać na tle zawodowców i będzie to robić tak długo, aż będzie mu to sprawiać przyjemność.

- Czeka go trudne zadanie, bo zawodowy tenis jest zupełnie inny, niż ten, który on zna. Dopiero teraz otwiera sobie oczy na wiele ważnych aspektów. Wcześniej skupiał się tylko na tym, aby uderzać w piłeczkę. Teraz planuje skupić się na treningach - wyjawił Nijaki.

- Nie był przygotowany do startów w Egipcie, ale organizatorzy nie mogli mu odmówić. Z punktu marketingowego był to świetny ruch. Ze względu na znajomości we Francji czy Hiszpanii, w tych krajach chce zagrać kolejne turnieje - kontynuował polski trener, który nad Morzem Czerwonym przebywał wraz z podopieczną, Amelią Ciesielczyk.

Nijaki odradzał mu ten ruch ze względu na to, że w imprezach rozgrywanych w Europie poziom jest znacznie wyższy niż w Egipcie.

- "Redfoo" w tym roku skończy 50 lat. Jest bardzo zdeterminowany. Wielu młodym tenisistom życzyłbym takiego samozaparcia i dyscypliny. Przez kilka dni przekładaliśmy trening, aż w końcu miałem wracać do Polski. Wtedy nie było dla niego problemem pograć o godzinie siódmej. Ba, na korcie zjawił się nawet przede mną, co nie do końca mi się spodobało, bo zawsze wolę być na nim jako pierwszy - wspominał.

Jak w tenisa gra popularny "Redfoo"? - Jego gra jest bardzo szarpana. Jak na amatora, serwuje dobrze, nieźle radzi sobie ze strony forhendowej. Dużym problemem jest bekhend. To słabość, którą będą wykorzystywać wszyscy. Bez względu na to, czy przyjdzie mu się mierzyć z rywalami notowanymi w rankingu ATP, czy nie. To zagranie utrudnia mu utrzymanie się w wymianie. Jak na swój wiek jest bardzo sprawny, ale ciało nie regeneruje się już tak dobrze. W związku z tym, nawet na szczeblu ITF, trudno będzie mu przygotować się na ciężką turniejową rywalizację - ocenił szkoleniowiec.

Tenisowy sufit "Redfoo"

Bardzo filmowym zakończeniem tej historii byłby scenariusz, w którym blisko 50-letni Gordy wygrywa turniej na poziomie ITF. Ale takie rzeczy... tylko w filmach. W tym przypadku nie ma co liczyć na taka niespodziankę.

- Jeśli mówimy o dotychczasowych wynikach, to na jego obronę muszę powiedzieć, że wybrał bardzo niefortunny moment na pojawienie się w Egipcie. Zawsze te turnieje są najmocniej obsadzone w pierwszych tygodniach roku. Jeśli wygra kiedyś jeden mecz eliminacji, będzie to dla niego potężnym osiągnięciem - podsumował nasz rozmówca.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści