Podejrzenia wobec Christiana Hoffmanna narastały od dłuższego czasu, podobnie jak wobec innych austriackich biegaczy narciarskich i biathlonistów, szczególnie po aferze, która miała miejsce w trakcie igrzysk olimpijskich w Turynie. W 2009 roku NADA (Austriacka Agencja Antydopingowa) rozpoczęła śledztwo również przeciwko niemu, a on sam na wieść o wszczętym postępowaniu ogłosił zakończenie kariery. Po dwóch latach narciarz został zawieszony aż na sześć lat za, jak to określono, "stosowanie niedozwolonych metod". W praktyce oznaczało to stwierdzenie odwiedzania kliniki HumanPlasma w Wiedniu, która okazała się być istnym centrum dopingowego procederu, a także fakt posiadania wirówki stosowanej przy dopingu krwi.
Teraz kara zawieszenia została skrócona z sześciu lat do dwóch. Hans-Moritz Pott, adwokat Hofmanna, zapowiedział ponadto, że narciarz planuje dodatkowe apelacje, tym razem skierowane do CAS (Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu). - Christian chce walczyć o swój honor - wyjaśnił Pott. Nawet gdyby kara została w ogóle anulowana nie należy jednak spodziewać się powrotu Austriaka na trasy biegowe - urodzony w 1974 roku byłby jednym z weteranów tras i decyzja o końcu kariery jest w jego przypadku niezależnie od innych spraw ostateczna.
Hoffmann był specjalistą od techniki dowolnej i właśnie w niej odnosił sukcesy. W 1998 roku zajął trzecie miejsce w biegu na 50 kilometrów na igrzyskach w Nagano, co było dużą niespodzianką, gdyż wcześniej był postacią mało znaną. Rok później na mistrzostwach świata w Ramsau pokonał na ostatniej zmianie sztafety Thomasa Alsgaarda z Norwegii i zapewnił złoty medal reprezentacji Austrii. Na igrzyskach w Salt Lake City w 2002 roku wygrał bieg na 30 kilometrów, choć na trasie był wolniejszy niż Johann Muehlegg. Niemiec startujący w barwach Hiszpanii został jednak później ... zdyskwalifikowany za doping. W kolejnych latach Hoffmann miał jeszcze pojedyncze udane biegi w Pucharze Świata i stawał niekiedy na podium, jednak nie zdobył więcej medali na wielkich zawodach.