- Jest fizjoterapeuta, wiekowy pan, który od czterdziestu lat leczy. Pomagał mi już niejeden raz. W Kuusamo sprawił, że mogłam dojść do łóżka przed spaniem, a to wielki wyczyn jak na to, co się ze mną działo. W Vancouver podczas igrzysk "naprawił" mi kręgosłup. W sytuacjach alarmowych zawsze pomaga. Z nogą jednak wiele się nie da zrobić rehabilitacją - tłumaczy Justyna Kowalczyk.
Obecnie jednak z kolanem polskiej biegaczki jest dużo lepiej, niż chociażby podczas Tour de Ski. - Bo mam czas na regenerację, a kiedy jest gorzej, zmieniam trening. W Tour de Ski miałam bieg po biegu i cały czas opuchliznę, raz mniejsza, raz większą. Nie narzekam jednak, bo ciągle biegam - dodaje.
Źródło: Przegląd Sportowy