W tym artykule dowiesz się o:
Największy sukces - wygrana w II Lidze w 2011 roku
Senator Henryk Stokłosa żużel w Pile wspierał latami - w mniejszym lub większym stopniu. Pojawił się nawet w tekście piosenki miejscowej kapeli. W 2014 roku potrafił przylecieć na stadion przy Bydgoskiej helikopterem, lądując na murawie w trakcie trwania sparingu. Wcześniej, bo w 2011 jego nazwisko znalazło się w nazwie drużyny, która zdominowała II Ligę. Sprawił, że do zespołu na zasadzie wypożyczenia dołączyli Przemysław i Piotr Pawliccy. Na torze bracia z Leszna robili, co chcieli, a Polonia zaczęła wygrywać mecz za meczem.
Sukces sprzed dziewięciu lat okazał się jednak... pyrrusowy. Z uwagi na nieścisłości finansowe w kolejnym sezonie pierwszej ligi w Pile w ogóle nie było. Kontrolę nad żużlem w mieście przejęło Stowarzyszenie KŻ Victoria, ponownie startując od ligi drugiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Oto największe firmy PGE Ekstraligi w latach 2016-2020
Największa porażka - upadek klubu po sezonie 2019
Porażki sportowe kibic może z mniejszym lub większym bólem zaakceptować, ale porażek organizacyjnych, tym bardziej po takich zaniedbaniach, niekoniecznie. W Pile stowarzyszenia upadały w ostatnich dwóch dekadach... czterokrotnie. Najpierw po sezonie 2003 zakończyła się era Towarzystwa Sportowego. Po nim trzy lata przetrwał Pilski Klub Żużlowy. W latach 2009-2011 był Klub Sportowy Speedway, a po nim przyszedł czas na Klub Żużlowy. Najpierw, do 2014 jako Victoria, później z powrotem pod szyldem Polonii zaczął się niezły okres w pilskim żużlu.
Organizacja stała na lepszym poziomie, z finansami również było w porządku. W 2015 wywalczono awans do 1. Ligi. Skończyło się spadkiem w 2018 i coraz większymi kłopotami z pieniędzmi. W międzyczasie doszło do skandali związanych z władzami, w tym menadżerem. Atmosfera gęstniała, choć wystartowano jeszcze w 2. Lidze w 2019. Krótko później podjęto decyzję o nieprzystępowaniu do procesu licencyjnego przed następnym. Kolejny upadek znów zaprzepaścił marzenia o odbudowie dawnej potęgi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Oni ostatnio zdobywają najwięcej bonusów w PGE Ekstralidze
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
[b]
Bohater - Piotr Świst[/b]
Kończąc karierę w 2016 roku, liczył sobie 48 lat. Cały czas był w dobrej kondycji fizycznej, choć z uwagi na to, że Polonia startowała już wtedy na zapleczu PGE Ekstraligi, trudniej było mu rywalizować na tym poziomie. Gdy z kolei pilanie jeździli w drugiej lidze w poprzednich kilku latach, Świst co roku należał do najlepszych zawodników zespołu z Grodu Staszica. Wiek był tylko liczbą, oprócz tego pomagał sztabowi szkoleniowemu, służył radami kolegom z toru.
W Pile Świst jako zawodnik na pewno został doskonale zapamiętany. Szacunek u kibiców miał ogromny. Wprawdzie nie dogadał się z władzami przed sezonem 2011 i odszedł na rok do Kaskada Równe, to od razu po tym, jak klub wzięła Victoria, powrócił i jeździł w niej do końca. W sumie wystąpił w 79 meczach w pilskich barwach, zdobył 770 punktów, wygrał 150 wyścigów.
Najlepszy trener - Janusz Michaelis
Oddał speedwayowi w Pile wiele. To on poprowadził Polonię do złotego krążka w Drużynowych Mistrzostwach Polski w 1999 roku. Zdobywał z nią medale, prowadził pierwsze zespoły, szkolił młodzież (pod jego skrzydłami trenowali jako nastolatkowie m.in. Jarosław Hampel czy Tomasz Gapiński), był również działaczem. O tym klubie wie wszystko. Pamięta te świetne, jak i te najgorsze czasy z ostatnich dwóch dekad. Po raz ostatni jako szkoleniowiec Polonii pracował w 2017 roku. Zrezygnował z funkcji z powodów osobistych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Najlepsi "trójkowicze" w PGE Ekstralidze w ostatnich latach
Niezapomniany mecz - Polonia Piła vs Kolejarz Rawicz w 2011 roku (57:33)
Była dotkliwa porażka na inaugurację z rywalem z Ostrowa (39:51) i był nieudany wyjazd do Opola (34:50). Po tym do drużyny dołączyli jednak Przemysław i Piotr Pawliccy i... poszło. Wysoka wygrana w Krośnie (52:38) zapoczątkowała serię 11 kolejnych zwycięstw Stokłosa Polonii na drugoligowym terenie. Przed dziewięcioma laty leszczyńscy wychowankowie prowadzili pilską drużynę do wygranych, a we wspomnianym spotkaniu, które odbyło się po tym w Krośnie... zdobyli solidarnie po czystym komplecie 15 punktów.
Najlepszy transfer - Norbert Kościuch
Wybór jednego takiego zawodnika na pewno nie jest łatwy. Świetnym ruchem było sprowadzenie do Piły wspomnianego Śwista, bank rozbili bracia Pawliccy, ale startowali w Polonii tylko rok. Nie brakowało znanych zawodników z zagranicy, którzy występowali w żółto-czerwono-zielonych barwach dłużej i krócej. Kościuch dołączył do zespołu przed sezonem 2016 po awansie do I Ligi. Jeździł w nim przez dwa lata.
Był pewnym punktem Polonii. Kibice do dziś mogą wspominać jego akcje, jakich na dystansie przeprowadził bez liku. Na torze przy Bydgoskiej mógł jeździć z zamkniętymi oczami. Widowiskowość, skuteczność, inteligencja, poświęcenie i profesjonalne podejście do zawodu - wszystko to Kościuch miał. Dobrze dogadywał się ze sternikami, ale jego ambicje zaczęły sięgać wyżej i po dwóch udanych sezonach postanowił odejść do Łodzi.
Najgorszy transfer - Krzysztof Jabłoński
Do sezonu 2001 Polonia przystępowała jako wicemistrz kraj. Kontuzja doznana rok wcześniej przez Rafała Dobruckiego wymusiła na sternikach ruchy na rynku i tym sposobem do Piły trafili uznani seniorzy. Pozyskano bowiem Petera Karlssona, Sławomira Drabika i właśnie Jabłońskiego. Gnieźnianin był czołowym Polakiem w I Lidze w milenijnym roku, więc naturalnym krokiem było ponowne spróbowanie swoich sił w Ekstralidze.
Zderzenie z elitą okazało się jednak dla srebrnego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów 1998 bolesne. Wystąpił tylko w 11 meczach, osiągając słabą średnią biegową 1,182. Polonia nie awansowała do pierwszej czwórki, a dodatkowo zaczęła mieć coraz poważniejsze kłopoty natury finansowej. Po tamtym sezonie zdecydował się powrócić do Startu Gniezno.
CZYTAJ WIĘCEJ: COVID-19 mocno doświadczył Tomasza Lorka