W tym artykule dowiesz się o:
Blady strach padł na Unię
Kiedy Piotr Pawlicki doznał kontuzji kostki na obozie motocrossowym w Hiszpanii, Fogo Unia Leszno zamarła. Mieliśmy nawet informacyjną zabawę w kotka i myszkę, bo nikt w klubie nie chciał powiedzieć (być może bano się reakcji kibiców), jak bardzo poważny jest stan zdrowia kapitana. Z czasem wyszło, że chodzi o kostkę, a przerwa potrwa przynajmniej miesiąc. Kibice czekali na Pawlickiego z utęsknieniem. Po występie w meczu z Falubazem Zielona Góra napisali, że "wrócił z buta".
Nikt nie liczył na komplet
- Piotr był w świetnej formie przed obozem motocrossowym, więc spodziewaliśmy się, że w pierwszym meczu pojedzie dobrze - przyznaje menedżer Fogo Unii, Piotr Baron. - Nikt jednak nie liczył na komplet, to przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Z drugiej strony zawodnik zasłużył na ten wynik ciężką pracą. To jest sportowiec z krwi i kości. Trenuje dwa razy dziennie, a w porównaniu z ubiegłym rokiem zrzucił 6 kilogramów.
Chude jest szybkie
Pawlicki schudł i to widać. Najważniejsze, że zachował przy tym sportową sylwetkę. - Teraz to jest żyła - chwali zawodnika Baron, a my dodajmy, że na taki wygląd Pawlicki zaczął pracować od końca 2016 roku, kiedy w jego teamie pojawił się Tomasz Skrzypek. To on przestawił Piotra na tryb praca i w końcu przyszły efekty. Dobrze, że Pawlicki nie zszedł z obranej drogi, choć pokusa była. W sezonie 2017 przeplatał dobre występy słabymi i co niektórzy mówili, że Piotr lepiej wyglądał, kiedy od czasu do czasu zabalował.
Testował mało, ale trafił idealnie
Pierwszy mecz Pawlickiego w tym sezonie był pewną zagadką ze względu na sprzęt. Piotr nie miał takiej możliwości testów swoich silników jak inni zawodnicy. Na szczęście w trakcie kilku jednostek treningowych (sparingów nie zdołał odjechać) udało mu się wyselekcjonować dobry sprzęt od tunera Jana Anderssona. Szybkość, jaką osiągał na torze w meczu z Falubazem była bardziej niż zadowalająca.
Głód i spokojna głowa
Pawlicki po zdobyciu kompletu punktów w pierwszym występie w tym sezonie mówił, że głód jazdy zrobił swoje. Dodał, że swoje zrobiła też zmiana podejścia. Mówił, że uspokoił głowę i zmienił treningi ogólnorozwojowe. Przyznał też jednak, że potrzebuje jeszcze kilku startów, by nabrać większej pewności siebie.
Ten duet był batem na Falubaz
Warte podkreślenia jest to, że Pawlicki dobrze funkcjonował nie tylko indywidualnie, ale i w parze z Bradym Kurtzem. Ci dwaj jechali pierwszy raz, ale absolutnie nie przeszkadzali sobie na torze. Wręcz przeciwnie. W duecie pojechali trzykrotnie i zdobyli w tych biegach 14 punktów, na 15 możliwych. Brawo.