W tym artykule dowiesz się o:
W historii Ekstraligi co najmniej 100 meczów ma w swoim dorobku 47 zawodników, z czego 29 widniejących w kadrach zespołów na zbliżający się sezon. Spośród tych, którzy nie startują już na żużlu, największą liczbę spotkań w krajowej elicie uzbierał Ryan Sullivan - 248 w latach 2000-2013. Ponad 200 zanotowali też min. Jason Crump (215, 2000-2012) i Wiesław Jaguś (211, 2000-2010). Najwyżej sklasyfikowanym aktywnym jeźdźcem, którego zabraknie na torach Ekstraligi w tym roku, jest z kolei Tomasz Gapiński z Polonii Piła, który tak jak Crump odjechał w elicie 215 meczów. Niewykluczone, że w przyszłości jeszcze tę liczbę powiększy.
Ranking, który publikujemy na kolejnych stronach, obejmuje ośmiu żużlowców, mających na swoim koncie największą liczbę meczów w Ekstralidze w latach 2000-2016. Pod uwagę wzięliśmy tylko te mecze, w których zawodnik przynajmniej raz wyjechał na tor. W ogólną liczbę występów nie są wliczone te spotkania, w których za danego żużlowca stosowane było zastępstwo zawodnika lub gdy, będąc w składzie meczowym, nie wyjechał na tor (np. pełniąc rolę rezerwowego). Dla ciekawostki podajemy też liczbę wszystkich występów w karierze w Polsce, ale tylko na najwyższym ligowym szczeblu.
Całą ósemkę zobaczymy w komplecie w elicie w 2017 roku. Brakuje w niej jedynie przedstawicieli Betard Sparty Wrocław i Fogo Unii Leszno. Zestawienie rozpoczynamy od jegomościa, który większość kariery spędził pod Jasną Górą, na którą powrócił zresztą w trakcie ostatniego okienka transferowego. Niespełna 44-latek w ubiegłym sezonie, jako ósmy w historii przekroczył ćwierć tysiąca meczów w Ekstralidze.
8. Rune Holta - 258 meczów w 15 sezonach Kluby (w nawiasie liczba spotkań): Włókniarz Częstochowa (147), Marma Rzeszów (14), Unia Tarnów (16), Stal Gorzów (31), Unibax Toruń (17), Falubaz Zielona Góra (19), ROW Rybnik (14)
Norweg z polskim paszportem to jeden z bardziej znanych obieżyświatów w polskim speedwayu, czego dowodem jest aż siedem klubów, które reprezentował od 2000 roku. Jak już wspomnieliśmy, najwięcej czasu spędził w Częstochowie, gdzie ścigał się w sumie przez osiem ekstraligowych sezonów (do tego jeden w 1999 roku w II Lidze). Holta z Lwem na piersi wystąpił w sumie w 147 potyczkach ligowych i to właśnie we Włókniarzu święcił największe triumfy drużynowe i indywidualne. Doskonała znajomość częstochowskiego środowiska na pewno była jednym z kluczowych argumentów, dla których zawodnik zdecydował się raz jeszcze powrócić pod Jasną Górę.
Na przestrzeni 15 sezonów 43-latek w niewiele ponad połowie (8) wystąpił we wszystkich spotkaniach w danej kampanii. Wieloletni uczestnik cyklu Grand Prix w żadnym z zespołów poza Włókniarzem nie zakotwiczył też na dłużej niż dwa sezony, dlatego ich dorobek na tle tego z Częstochowy nie wygląda okazale. Holta jedynie w Stali Gorzów występował dwa lata, gdzie w sumie wystąpił 31 razy. We wszystkich pozostałych nie przejechał nawet 20 meczów. Szansę na taki wynik miał m.in. podczas rocznych epizodów w Rzeszowie i Toruniu, ale w obu przypadkach rozstawał się ze sternikami klubu w niezbyt przyjaznej atmosferze.
Kolejną lokatę zajmuje kolega klubowy Holty z minionego sezonu z Rybnika. Pomimo tego, że w sierpniu skończy 40 lat, wciąż czuje się na siłach, by startować w PGE Ekstralidze.
7. Damian Baliński - 270 meczów w 16 sezonach (ogólnie*: 342/20) W składzie: 273 razy (Z/Z - 3) Kluby: Unia Leszno (257), ROW Rybnik (13)
Legenda leszczyńskiej Unii reprezentowała macierz w latach 1995-2014. Baliński był przez wiele lat w drużynie leszczyńskiej typowym zawodnikiem "doparowym". Świadczy o tym fakt, że tylko w dwóch sezonach startów z Bykiem na piersi nie zdołał uzbierać dwucyfrowej liczby bonusów. Mając pewne miejsce w składzie Unii przez prawie wszystkie lata w Ekstralidze, "Bally" wystartował w 257 meczach. Po zakończeniu sezonu 2014 ulubieniec kibiców ze stadionu im. Alfreda Smoczyka zdecydował się jednak na zmianę klubu i starty w pierwszoligowym ROW-ie Rybnik, gdzie spędził także ostatni sezon, już w elicie.
Baliński najbliższą kampanię ponownie spędzi na Górnym Śląsku. Po niezadowalających ostatnich rozgrywkach ma zamiar odbudować się i z powrotem stać jednym z solidnych punktów rybnickiej drużyny. Czeka go jednak nie lada wyzwanie, ponieważ chrapkę na zajęcie miejsca w podstawowym składzie ma jeszcze jego były klubowy kolega z Leszna Tobiasz Musielak, a także miejscowy matador Rafał Szombierski. To właśnie między nimi powinna rozegrać się batalia o dwa miejsca w podstawowym zestawieniu, gdyż pewni swego powinni być stranieri: Grigorij Łaguta, Max Fricke i Fredrik Lindgren.
Jeszcze w 2014 roku Baliński był jednym z dwóch polskich seniorów, którzy startowali w jednym klubie nieprzerwanie od początku kariery. Obecnie ostał się tylko ten, który w Ekstralidze odjechał od leszczyniana jedno spotkanie więcej.
*statystyki ligowe od początku kariery: mecze/sezony
6. Adrian Miedziński - 271 meczów w 15 sezonach W składzie: 276 razy (Z/Z - 3, ns - 2) Klub: KS Toruń (271)
"Miedziak" reprezentuje toruński klub od 2002 roku, od tamtej pory notując dla niego 271 ligowych występów. Licznik ten poprawi w zbliżającym się sezonie, choć będzie musiał się sporo natrudzić, by utrzymać miejsce w składzie. Szefostwo Get Well zdecydowało się tym razem nieznacznie rozbudować seniorską kadrę i do Torunia przybyli Michael Jepsen Jensen oraz Grzegorz Walasek, a wiek juniora zakończył Paweł Przedpełski. Całą czwórkę czeka najpewniej batalia o uniknięcie roli zawodnika oczekującego. Trudno przypuszczać bowiem, by z tonu nagle spuścili czołowi aktorzy serialu Grand Prix: Greg Hancock i Chris Holder.
Dla Miedzińskiego to z pewnością pierwsza taka sytuacja od lat. Niemal zawsze miał on pewne miejsce w meczowej kadrze Aniołów. Jako nieopierzony nastolatek wykazywał się największymi możliwościami spośród grona toruńskich młodzieżowców, przez co już wtedy mógł liczyć na częsty udział w ligowych potyczkach. Następnie bezboleśnie przeszedł do grona seniorów w 2007 roku, szybko stając się pewnym punktem Unibaksu. Wychowanek Apatora od początku jazdy w Ekstralidze opuścił 21 spotkań i z reguły było to wynikiem kontuzji. Torunianin na 15 sezonów, siedem kończył z udziałem we wszystkich meczach w danym roku.
W rankingu tuż przed Miedzińskim plasuje się jego rówieśnik, a przy tym były indywidualny wicemistrz świata. W trakcie ligowej kariery reprezentował on barwy trzech klubów.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
[/color]
5. Krzysztof Kasprzak - 276 meczów w 16 sezonach W składzie: 284 razy (Z/Z - 7, ns - 1) Kluby: Unia Leszno (157), Unia Tarnów (31), Stal Gorzów (88)
Podobnie jak Adrian Miedziński kontynuator rodzinnych tradycji. Godny następca ojca Zenona, przed laty wieloletniego lidera Unii Leszno. Starszy z braci Kasprzaków debiutował w lidze w wieku 16 lat w 2001 roku i z miejsca zaczął podbijać ekstraligowe tory. Szybko stał się nie tylko nadzieją Byków, ale też polskiego żużla. "KeyKey" z sukcesami startował w Lesznie do końca sezonu 2009. Przez dziesięć sezonów wziął udział w 157 spotkaniach Unii, w większości będąc jednym z jej z najskuteczniejszych postaci.
Po sezonie 2009 zdecydował się na zmianę otoczenia i powędrował do ówczesnego beniaminka z Tarnowa. W ciągu dwóch lat jazdy w Mościcach nie osiągał jednak zadowalających rezultatów. Przed kolejnym sezonem postanowił podpisać kontrakt w gorzowskiej Stali. Okazało się, że dla Kasprzaka zmiana ta była początkiem powrotu na właściwe tory. W mieście nad Wartą odzyskał on dawną skuteczność i zaczął odnosić sukcesy nie tylko wraz z drużyną (dwa tytuły DMP), ale także indywidualne (srebro IMŚ, złoto IMP). W nadchodzących rozgrywkach 32-latek z Leszna stanie przed szansę startu w setnym ligowym spotkaniu dla Stali.
Zaledwie cztery występy więcej ma w dorobku kolejny z zawodników. Spośród całej ósemki jest to żużlowiec, który z powodu licznych kontuzji był zmuszony najczęściej opuszczać ligowe wydarzenia.
4. Jarosław Hampel - 280 meczów w 17 sezonach (ogólnie: 302/18) W składzie: 297 razy (Z/Z - 17) Kluby: Polonia Piła (59), Atlas Wrocław (68), Unia Leszno (101), Falubaz Zielona Góra (52)
Podczas startów w Ekstralidze drużyny, w których startował trzykrotny medalista Grand Prix, łącznie odbyły 324 spotkania. Hampela zabrakło w aż 44 z nich. Powodem tak częstych absencji były kontuzje, które jak już dopadały Polaka, wykluczały go z jazdy na dłuższy czas. Najpoważniejsze urazy przytrafiły mu się w 2012 roku, gdy reprezentował Unię Leszno i przede wszystkim w 2015 roku, po której rozbrat z motocyklem trwał aż 13 miesięcy. Wobec tego w tych trzech sezonach na 50 możliwych startów, "Mały" zanotował ich tylko 19.
Wysoka skuteczność i pozycja jednego z liderów w swoich zespołach sprawiały jednak, że najczęściej mógł być on zawodnikiem zastępowanym przez kolegów z drużyny. W trakcie ligowej kariery Hampela taka sytuacja miała miejsce aż 17 razy. Żaden inny żużlowiec w najwyższej klasie rozgrywkowej nie był tak często uwzględniany w kadrze meczowej, tylko z racji stosowania za niego "ZZ-tki". Należy mieć nadzieję, że po tym, jak ten znakomity sportowiec zdołał powrócić do sportu w minionym roku, nie będzie już więcej razy zmuszony do walki o zdrowie i na początku sezonu 2018 przekroczy barierę 300 występów w Ekstralidze.
Pozycja na najniższym podium nie powinna dziwić, gdyż zajmuje je najstarszy zawodnik ligi, będący przy tym jedynym stranierim w rankingu. Od 2000 roku zwiedził on w naszym kraju aż osiem klubów.
3. Greg Hancock - 284 mecze w 17 sezonach (ogólnie: 327/22) W składzie: 289 razy (Z/Z - 3, ns - 2) Kluby: Atlas Wrocław (86), Lotos Gdańsk (9), Włókniarz Częstochowa (71), Falubaz Zielona Góra (39), Unia Tarnów (36), Polonia Bydgoszcz (13), Stal Rzeszów (14), Get Well Toruń (18)
Indywidualny mistrz świata mimo upływających lat ma się znakomicie i ani myśli kończyć kariery. Hancock z każdym sezonem śrubuje rekordy w cyklu Grand Prix i ale w naszej lidze jest zmuszony ustąpić w wielu tabelach liczbowych polskim zawodnikom. Tak jest, chociażby w dorobku spotkań, które ma za sobą podczas 17 sezonów startów w Ekstralidze. Amerykanin zajmuje trzecie miejsce i to ze sporą stratą do zdecydowanych liderów. Jeśli jednak spojrzeć na historię startów "Grina" w kraju nad Wisłą, jego dorobek mógł, a może i powinien być okazalszy.
W żadnym z pięciu sezonów spędzonych we Wrocławiu nie przejechał pełnego sezonu, a wydarzenia z 2004 roku zakończyły jego karierę w Atlasie. Kalifornijczyk nie zawsze zjawiał się na meczu, choć bywał uwzględniony w składzie. Do historii przeszła słynna absencja na meczu w Tarnowie, który decydował o złotym medalu. Hancock nie zawsze miał też szczęście do pracodawców. Kłopoty finansowe pozbawiły go kilku występów w Lotosie Gdańsk w 2005 roku i Polonii Bydgoszcz osiem lat później. Rzadziej powodem nieobecności były problemy zdrowotne, które samemu zawodnikowi, jak i Unii Tarnów najbardziej dały się we znaki w 2014 roku.
Drugą lokatę zajmuje wieloletni rywal Amerykanina z aren Grand Prix mający na swoim koncie już ponad 300 meczów w żużlowej Ekstralidze od 2000 roku, a ogólnie ponad 500 w ligowej karierze.
2. Tomasz Gollob - 305 meczów w 17 sezonach (ogólnie: 511/29) Kluby: Polonia Bydgoszcz (79), Unia Tarnów (75), Stal Gorzów (90), Unibax Toruń (35), GKM Grudziądz (26)
Miejsce wicelidera rankingu jest głównie podyktowane faktem, że w erze play-off zespoły, które reprezentował polski indywidualny mistrz świata z 2010 roku, często kończyły swój udział na pierwszej rundzie lub w ogóle nie wywalczały awansu do kluczowej fazy rozgrywek. Tak było, gdy Unia Tarnów (2007) i Stal Gorzów (2008-2010) odpadały już po pierwszym dwumeczu oraz, gdy Unibax Toruń (2014) i GKM Grudziądz (2015-2016) kończyły sezon po rundzie zasadniczej. Wskutek tego Gollob nie miał okazji do częstszych startów i stracił dystans do lidera zestawienia, o którym mowa na ostatniej stronie.
Bydgoszczanin nie zwykł opuszczać swoich zespołów w ligowych konfrontacjach. Tylko trzykrotnie przeszkodziła mu w tym kontuzja, a dwukrotnie decyzja o wstawieniu do składu innego zawodnika. Gollob najwięcej spotkań w Ekstralidze odjechał dla Stali Gorzów, gdzie przez pięć sezonów nie opuścił ani jednej potyczki. Po jednej brakowało mu do stuprocentowej skuteczności w Polonii, Unii i Unibaksie. To właśnie wtedy powodem nieobecności były urazy. W swoim aktualnym zespole GKM-ie Grudziądz Gollob w minionych rozgrywkach (przekroczył w nich 500 meczów w karierze) był zmieniany podczas dwóch meczów wyjazdowych.
Dosyć bezpieczną przewagę wypracował sobie jego były klubowy kolega z czasów jazdy w Polonii. Żużlowiec ten przez wiele lat utrzymywał stuprocentową skuteczność ligowych występów.
1. Piotr Protasiewicz - 324 mecze w 17 sezonach (ogólnie: 457/25) Kluby: Polonia Bydgoszcz (98), Apator Toruń (40), Falubaz Zielona Góra (186)
Jeśli liczba ligowych spotkań byłaby odzwierciedleniem zdobytych medali, Piotr Protasiewicz byłby idealnym przykładem takiej prawidłowości. Kapitan Falubazu Zielona Góra jest najbardziej utytułowanym żużlowcem Ekstraligi - zdobył w niej 12 medali, w tym 5 złotych. Jest też zawodnikiem z największym dorobkiem spotkań. Na przestrzeni 17 sezonów, "PePe" opuścił tylko… cztery mecze. Co więcej, w latach 2000-2013 (a także w 2016) wziął udział we wszystkich meczach swoich drużyn! Pierwszą absencję zanotował po 285 występach z rzędu, w czerwcu 2014 roku.
Zielonogórzanin był blisko odjechania 100 spotkań w barwach bydgoskiej Polonii w Ekstralidze, którą reprezentował od 1997 roku, zanim jeszcze doszło do reorganizacji rozgrywek w Polsce. Po dwuletnim pobycie w Apatorze Toruń w latach 2003-2004, powrócił na dwa lata do miasta nad Brdą, by.... zanotować kolejny powrót. Tym razem jednak do macierzy, która opuścił w 1995 roku. Protasiewicz reprezentuje Falubaz już od dziesięciu lat i zapewne pozostanie w nim do końca kariery. 42-latek ma ważny kontrakt jeszcze przez trzy lata. Licznik ekstraligowych występów w klubie z Zielonej Góry wynosi na obecny moment 186.