W tym artykule dowiesz się o:
Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wybór siedmiu najlepszych zawodników PGE Ekstraligi może budzić kontrowersje. Pod uwagę wzięliśmy kilka czynników. Tak samo ważne były indywidualne statystyki, wpływ na wynik drużyny, jak i forma w decydujących momentach sezonu. W wybranej przez nas siódemce brakuje kilku czołowych zawodników, którzy spełniają powyższe kryteria. Miejsc było tylko siedem, a w dodatku nasze zestawienie musiało spełniać wymogi regulaminowe: znalazło się w nim czterech Polaków: po dwóch seniorów i juniorów.
Siódemkę sezonu otwiera Jarosław Hampel, dla którego sezon zakończył się już w czerwcu. Skomplikowane złamanie nogi wykluczyło "Małego" ze startów na kilka miesięcy. Hampel początek rozgrywek miał znakomity, po słabszym sezonie 2014 wrócił do pełni formy i ponownie był liderem SPAR Falubazu Zielona Góra. Kontuzja, jakiej wychowanek Polonii Piła nabawił się podczas gnieźnieńskiego półfinału Drużynowego Pucharu Świata zniweczyła plany ligowej drużyny, reprezentacji, jak i samego zawodnika.
SPAR Falubaz Zielona Góra do końca fazy zasadniczej korzystał z przepisu o zastępstwie zawodnika za Hampela, a reprezentacja Polski bez swojego kapitana sięgnęła po brązowy krążek. Z kolei Hampel cykl Grand Prix rozpoczął świetnie i był w czołówce zmagań o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Hampel pięciokrotnie znalazł się w naszej siódemce kolejki, a warto dodać, ze w tym sezonie wystąpił tylko w sześciu ligowych spotkaniach. Był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. W 31 wyścigach zdobył 71 punktów i dwa bonusy, co przełożyło się na średnią 2,419 punktu na bieg. Z takimi statystykami Hampel musiał znaleźć się w naszym zestawieniu.
Statystyki Jarosława Hampela:
Betard Sparta Wrocław przez inauguracją rozgrywek nie była upatrywana w gronie faworytów do zdobycia medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. Jednak wrocławianie byli jednym z największych zaskoczeń minionego sezonu. Rundę zasadniczą Spartanie zakończyli na trzecim miejscu, a w półfinale byli lepsi od Unii Tarnów. W finale wrocławianie musieli uznać wyższość Fogo Unii Leszno, ale srebrny medal to dla drużyny z Dolnego Śląska duży sukces.
Nie byłoby tak dobrych wyników Betard Sparty gdyby nie świetna dyspozycja Taia Woffindena. Brytyjczyk na przestrzeni całego sezonu prezentował wysoką formę nie tylko w PGE Ekstralidze, ale również w cyklu Grand Prix. "Woffy" nie zawodził, zawsze był pewnym punktem wrocławskiej drużyny i ulubieńcem kibiców tego klubu. Swoją wysoką formę potwierdził w zmaganiach o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Na jedną rundę przed zakończeniem tegorocznego cyklu Woffinden zapewnił sobie drugi w karierze tytuł.
Woffinden był jednym z najskuteczniejszych zawodników w PGE Ekstralidze, a swoją wartość potwierdził w fazie play-off, kiedy to łącznie w czterech pojedynkach zdobył 53 "oczka" w 21 wyścigach. Jego średnia w tej części sezonu wyniosła 2,524 punktu na bieg. Z kolei w całym sezonie "Woffy" wywalczył 227 punktów, co było najlepszym wynikiem w najlepszej lidze świata. Brytyjczyk wystąpił w 94 biegach, a jego średnia wyniosła 2,415. Był to wynik tylko o 0,004 gorszy niż średnia Jarosława Hampela.
Statystyki Taia Woffindena:
Formą w decydujących meczach sezonu błysnął Janusz Kołodziej. Wychowanek tarnowskiej Unii w fazie zasadniczej był pewnym punktem zespołu, ale kibice mieli zastrzeżenia do jego postawy. Zdecydowanie lepiej od niego spisywał się Martin Vaculik. Kołodziej jednak z meczu na mecz odbudowywał swoją dyspozycję, a w fazie play-off zamknął usta krytykom. W czterech ostatnich meczach zdobył wraz z bonusami 56 "oczek" w 21 wyścigach i osiągnął fenomenalną średnią wynoszącą 2,667 punktu na bieg!
Dzięki świetnej postawie w play-offach Kołodziej trafił do naszej siódemki sezonu. "Koldi" był siódmym najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Łącznie w całym sezonie wywalczył wraz z bonusami 197 punktów, a jego średnia wyniosła 2,239 punktu na bieg. Nieznacznie lepszy był jego klubowy kolega - Vaculik. Z dwoma tak silnymi liderami Unia sięgnęła po brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Dla Kołodzieja był to szósty sezon z rzędu, w którym wraz ze swoją drużyną stanął na podium.
W trakcie sezonu Kołodziej wiele czasu poświęcił na pracę nad sprzętem, co przyniosło oczekiwane efekty. - Po przeszukaniu na przykład stu różnych rzeczy, pięć z nich nadawało się do zmiany i to robi taki efekt, że w końcu udaje się wszystko zgrać ze sprzętem. Dużo pracy było też nad psychiką, za co dziękuję wielu osobom, że wytrzymali to. Słowa podziękowania dla moich mechaników, bo u nas pracy jest mega dużo. Wiele osób nie wie nawet o tym. U zawodników często jest tak, że myje się tylko motocykl i jedzie się dalej. U nas jest natomiast tak, że cały czas robimy coś, żeby iść do przodu. Rozbieramy, zmieniamy - jest w zasadzie tego bardzo dużo. Ale dzięki temu dochodzimy do takiego momentu jak play-offy, gdzie mogę skupić się tylko na jeździe - przyznał Kołodziej w rozmowie z WP SportoweFakty.
Statystyki Janusza Kołodzieja:
PGE Stal Rzeszów wciąż rywalizuje w barażach o utrzymanie w PGE Ekstralidze, lecz po meczu w Ostrowie Wielkopolskim jest o krok od wywalczenia miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej. Żurawie wygrały pierwsze spotkanie, a w dodatku na rewanż ostrowianie desygnowali skład oparty na młodzieżowcach, co sprawia, że ich szanse na awans diametralnie spadły.
Liderem PGE Stali Rzeszów był Greg Hancock. Amerykanin na Podkarpacie trafił w zimowym okienku transferowym i nie może żałować tej decyzji. Hancock zanotował jeden z najlepszych sezonów w historii swoich występów w PGE Ekstalidze. Wraz z bonusami zdobył 178 punktów w czternastu meczach, a dzięki jego dobrej postawie PGE Stal miała do ostatniej kolejki szansę na to, by utrzymać się w elicie bez konieczności rywalizacji w meczach barażowych.
Hancock był trzecim zawodnikiem wśród najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi. Lepsi od niego byli tylko Jarosław Hampel i Tai Woffinden. Amerykanin wykręcił średnią 2,373 punktu na bieg. Świetnie spisywał się zwłaszcza na torze przy ulicy Hetmańskiej, gdzie rzadko notował wpadki. Na rzeszowskim torze jego średnia wyniosła 2,618 punktu i warto dodać, że pod tym względem nie był najlepszym żużlowcem najwyższej klasy rozgrywkowej.
Statystyki Grega Hancocka:
Emil Sajfutdinow szczyt swojej formy osiągnął w fazie finałowej PGE Ekstraligi i poprowadził Fogo Unię Leszno do tytułu Drużynowego Mistrza Polski. W fazie zasadniczej Rosjanin był ważnym punktem leszczyńskiego klubu, ale jego wyniki nie były imponujące. Sajfutdinow prezentował równą formę, ale przyzwyczaił swoich kibiców do lepszej dyspozycji. Tę pokazał jednak w decydujących meczach.
W fazie play-off Sajfutdinow był praktycznie bezkonkurencyjny. Mimo kontuzji jakiej nabawił się w trakcie świętowania wywalczenia złotego medalu Indywidualnych Mistrzostw Europy, Rosjanin prezentował się wyśmienicie. Walczył z bólem, ale nie zawodził oczekiwań. W czterech decydujących spotkaniach wywalczył 49 punktów, a rewanżowy półfinałowy mecz z KS Toruń zakończył z kompletem "oczek". Jego średnia w fazie play-off wyniosła 2,579 punktu na bieg.
I właśnie dzięki świetnej postawie w fazie play-off Sajfutdinow trafił do naszego zestawienia. W całym sezonie żużlowiec Fogo Unii Leszno zdobył wraz z bonusami 167 punktów w 78 wyścigach. Jego średnia wyniosła 2,141 punktu na bieg i pod tym względem był dwunastym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Warto dodać, że Sajfutdinow na początku sezonu złapał kontuzję, co miało wpływ na osiągane przez niego wyniki w pierwszej fazie sezonu.
Statystyki Emila Sajfutdinowa:
Dyspozycja MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów to jedno z największych rozczarowań minionego sezonu, ale jeden zawodnik tego klubu zasługuje na szczególne słowa uznania. Mowa o Bartoszu Zmarzliku, który w trudnym dla Stali okresie był jedynym pewnym punktem drużyny i jej zdecydowanym liderem. Dla Zmarzlika rok 2015 był najlepszym w dotychczasowej karierze, a zwieńczył go tytułem najlepszego juniora globu i awansem do cyklu Grand Prix.
W rozgrywkach PGE Ekstraligi Bartosz Zmarzlik prezentował się fenomenalnie. Gorzowianie sezon rozpoczęli od serii porażek, kibice mieli zastrzeżenia do dyspozycji liderów, a na słowa krytyki narażony nie był tylko Zmarzlik. W każdym spotkaniu z powodzeniem zastępował słabiej dysponowanych kolegów i seryjnie meldował się w naszej siódemce kolejki.
W 14 meczach Zmarzlik wystąpił w 72 wyścigach i wywalczył w nich wraz z bonusami 178 punktów. Jego średnia wyniosła 2,333 i pod tym względem był czwartym zawodnikiem PGE Ekstraligi i najlepszym z młodzieżowców. Do tego Zmarzlik był rekordzistą najlepszej ligi świata pod względem średniej osiągniętej w domowych meczach. Ta wyniosła 2,629 punktu na wyścig.
Statystyki Bartosza Zmarzlika:
O udanym sezonie może mówić również Piotr Pawlicki. Dla młodzieżowca Fogo Unii Leszno był to ostatni rok spędzony w gronie juniorów. "Piter" wywalczył w nim awans do cyklu Grand Prix, a także zdobył złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Młodszy z braci Pawlickich był liderem swojej drużyny, choć w fazie play-off jego wyniki nie były już tak dobre, jak podczas fazy zasadniczej.
Pawlicki wraz ze Zmarzlikiem rywalizowali o miano najlepszego juniora PGE Ekstraligi. Ostatecznie górą był młodzieżowiec MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów. Pawlicki sezon zakończył z dziewiątą średnią w najlepszej lidze świata. W siedemnastu meczach zdobył wraz z bonusami 171 punktów, a na tor wyjechał w 78 wyścigach. Jego średnia wyniosła 2,192 punktu na bieg.
21-latek jest jednym z nielicznych zawodników, którzy lepiej spisywali się na wyjazdach niż w meczach u siebie. Na Stadionie im. Alfreda Smoczyka Pawlicki wykręcił średnią 2,026 punktu na bieg. Z kolei w meczach rozgrywanych na obiektach rywali "Piter" miał średnią 2,359.
Statystyki Piotra Pawlickiego: