W tym artykule dowiesz się o:
[b]
8. Fogo Unia Leszno, 2019 r. - 6 zwycięstw [/b]
Sezon 2019 Fogo Unia Leszno rozpoczęła od pojedynku ze Spartą Wrocław, z którą, jak się później okazało, zmierzyła się także w finale ligi. W tym meczu jednak już od początku była zdecydowanie lepsza, wyprowadzając dwa potężne ciosy i wygrywając pierwsze biegi 5:1. W dalszej fazie kontrolowała wynik, a ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 50:40. Najlepszymi zawodnikami byli Emil Sajfutdinow i Piotr Pawlicki. Co więcej, każdy ze startujących po stronie gospodarzy zdołał przywieźć przynajmniej jedną „trójkę”.
Leszczynianie następnie zagościli na stadionie w Toruniu, gdzie pokonali, bardzo słabych w tamtym roku torunian 48:42. Tym razem liderem ekipy z Wielkopolski był Janusz Kołodziej, a świetnie spisał się także Bartosz Smektała. Unia nie odnosiła spektakularnych zwycięstwa, jednakże była bardzo skuteczna. Zdobyte w późniejszym czasie dwukrotnie 51 punktów i raz 50 nie robiło ogromnego wrażenia, jednak przynosiło dwa duże punkty do tabeli, a to jest najważniejsze w fazie zasadniczej.
ZOBACZ WIDEO Termińska o sezonie Apatora: Doświadczyliśmy całego spektrum
W większości meczów dobrze prezentowali się seniorzy, a gdy któryś z nich miał akurat słabszy dzień, to szybko coś więcej dawał od siebie kolega. Dodatkowo w dobrej formie byli juniorzy (Smektała i Kubera), którzy w każdej chwili mogli zastąpić któregoś z seniorów. Wydawało się, że jest to drużyna kompletna, która po drodze rozgromiła jeszcze Częstochowę pod Jasną Górą.
Pierwsze potknięcie przyszło na początku czerwca na torze w Grudziądzu. Tam, nie zawiedli tylko Kołodziej, Pawlicki i Kubera oraz Smektała. Reszta pojechała mocno poniżej oczekiwań i ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 45:45. Fogo Unia Leszno przegrała potem jeszcze minimalnie w Gorzowie Wielkopolskim i pierwszą fazę zakończyła ostatecznie z dwunastoma zwycięstwami. Następnie wygrała jeszcze wszystkie spotkanie w półfinale i finale i została mistrzem Polski.
[b]
7. Unibax Toruń, 2013 r. - 6 zwycięstw [/b]
Kolejna drużyna, która wygrała taką samą liczbę spotkań na początku sezonu, co Motor Lublin. Unibax Toruń pierwszy mecz rozegrał z będącą w lekkim kryzysie Betard Spartą Wrocław. Torunianie, posiadający wtedy w składzie m.in. Tomasza Golloba, Chrisa Holdera, Darcy'ego Warda oraz świetnego w tamtym sezonie Adriana Miedzińskiego i Pawła Przedpełskiego, wygrali na swoim torze 50:40.
Warto też zaznaczyć, że z powodu przedłużającej się zimy przełożono dwie pierwsze kolejki. Być może, gdyby nie to, Unibax nie zdołałby stworzyć tak dobrej passy. Następne dwa mecze również odbyły się na Motoarenie, a w nich najpierw bardzo pewnie pokonali Stal Gorzów (54:36), a następnie Unię Tarnów (57:33). Wypada wspomnieć, że świetnie w obu spotkaniach spisał się Emil Pulczyński, który łącznie w ośmiu biegach zdobył 13 punktów i cztery bonusy.
Po serii domowych zwycięstw nadeszł wyjazd do innej niepokonanej drużyny - Stelmet Falubazu Zielona Góra. Torunianie wygrali z przyszłymi mistrzami Polski 46:43, a kapitalne zawody odjechała trójka: Gollob, Ward i Holder, którzy łącznie zdobyli 36 „oczek”. Po tych zawodach i kolejnych zawirowaniach w kalendarzu przyszły ponownie mecze w roli gospodarza. W nich zwyciężyli z Częstochową (50:40) i Rzeszowem (54:36), pomimo tego, że musieli sobie radzić bez Darcy’ego Warda, który doznał kontuzji.
Pod koniec maja ekipę z województwa kujawsko-pomorskiego czekał wyjazd do Gniezna. Wielkopolanie wygrali w całym sezonie zaledwie trzy spotkania, a jedno z nich właśnie z Toruniem. Osłabieni cały czas brakiem Australijczyka goście, ulegli minimalnie 44:46 i przerwali swoją passę zwycięstw. Ostatecznie w rundzie zasadniczej wygrali jeszcze zaledwie cztery spotkanie i zajęli trzecie miejsce (w Ekstralidze startowało w 2013 roku 10 drużyn). Dalsze wydarzenia przeszły już do niechlubnej historii polskiego żużla.
[b]
6. Atlas Wrocław, 2004 r. - 6 zwycięstw [/b]
Ponownie drużyna, która na początku sezonu zwyciężyła sześć razy z rzędu. Pierwsze spotkanie Atlas Wrocław rozegrał na swoim stadionie z Unią Leszno. Trudno napisać o tym pojedynku coś więcej, ponieważ gospodarze roznieśli przyjezdnych 61:29. W zespole z Dolnego Śląska każdy z zawodników wygrał przynajmniej jeden bieg, a najmniejszą zdobycz punktową zainkasowali Krzysztof Słaboń, Robert Miśkowiak i Piotr Świderski. Każdy z nich zdobył wtedy po 6 punktów.
Następnie wrocławianie udali się do Zielonej Góry. W województwie lubuskim świetnie spisał się Sławomir Drabik (16 pkt) i wspomniany wcześniej, będący jeszcze juniorem, Miśkowiak (14+2 pkt). Reszta pojechała gorsze zawody, ale to i tak pozwoliło na wygraną 49:41. Potem wrocławska drużyna musiała odjechać dwa mecze dzień po dniu. Najpierw pojechali do Rybnika, który w był jednym z najsłabszych klubów w Ekstralidze w ówczesnym sezonie.
Tam Atlas zdobył 59 punktów i ponownie odniósł pewne zwycięstwo. Kolejnego dnia zmierzyli się na własnym obiekcie z Toruniem. Pojedynek ten był na tyle wyjątkowy, że zakończył się rezultatem 50,5:39,5. Później, z powodu zmian w kalendarzu na Atlas Wrocław czekały kolejne dwa spotkanie na swoim torze. Pierwsze, z Polonią Bydgoszcz, zakończyło się ogromnym zwycięstwem 65:23, a komplet punktów zdobyli Miśkowiak, Hampel i Gapiński.
W drugim pojedynku zmierzyli się z Unią Tarnów, która również była niepokonana, aż do tego momentu. Rywalizacja dwóch najlepszych ekip w tamtym momencie zakończyła się wygraną wrocławian 54:36. Rewanż 14 dni później należał jednak już dla tarnowian, którzy zwyciężając 53:37, zakończyli znakomitą passę drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Ostatecznie Atlas Wrocław zwyciężył 10 razy w rundzie zasadniczej, a cały sezon zakończył z wicemistrzostwem.
[b]
5. Unia Tarnów, 2004 r. - 6 zwycięstw[/b]
W tym samym sezonie, co Atlas Wrocław, identyczną serię spotkań ze zwycięstwami z rzędu od początku rozgrywek zaliczyła Unia Tarnów. Cała passa rozpoczęła się od meczu z Polonią Bydgoszcz na stadionie przy ulicy Sportowej. Tarnowianie w składzie z braćmi Rempałami i Gollobami oraz z Januszem Kołodziejem i Tonym Rickardssonem pokonali bydgoszczan 47:43. Następnie czekał ich najpierw wyjazdowy pojedynek w Rybniku, a dobę później, przełożony z pierwszej kolejki, mecz na swoim torze z Częstochową.
Ten pierwszy zakończył się wynikiem 38:52, a komplet punktów zainkasował wtedy Tomasz Gollob. W drugim za to pokonali gości 49:41, a najlepszym zawodnikiem ponownie był Gollob i Rickardsson. Kilka dni po tym zwycięstwie, przyszła kolejna domowa wygrana, tym razem z Unią Leszno (55:35). Znów świetnie spisała się wcześniej wymieniona dwójka, a bardzo ważne punkty dorzucił duet juniorski, który składał się z Janusza Kołodzieja (8+3 pkt) i Marcina Rempały (9+3). Obaj wystartowali czterokrotnie.
„Jaskółki” w kolejnych spotkaniach zwyciężyły na wyjeździe w Toruniu 49:41, a młodszy z braci Rempałów ponownie zachwycił swoich kibiców, gromadząc 12 punktów. Na początku maja zmierzyły się na domowym obiekcie z jedną z najsłabszych ekip w lidze. Tarnowianie zwyciężyli z Zieloną Górą 67:23 i przystępowały do pojedynku z Atlasem Wrocław jako niepokonani. Jak już wiadomo, przegrali ten mecz i w ten sposób zakończyli swoją passę. W całym sezonie zasadniczym ponieśli jeszcze jedną porażkę, na wyjeździe w Częstochowie. Później byli najlepsi w rundzie finałowej i sięgnęli po tytuł Drużynowych Mistrzów Polski.
[b]
4. Fogo Unia Leszno, 2020 r. - 7 zwycięstw[/b]
Przechodzimy teraz do drużyn, które zwyciężały siedmiokrotnie z rzędu na rozpoczęcie sezonu. Pierwszą z nich jest Unia Leszno z 2020 roku. Pierwsze spotkanie rozegrali na stadionie przyszłego rywala finałowego, Stali Gorzów. Świetnie się spisał wówczas Piotr Pawlicki (14 pkt), a cenne „oczka” przywiózł także Emil Sajfutdinow (12 pkt). Reszta drużyny pojechała słabiej, jednak pozwoliło to na zwycięstwo 49:41.
W następnym meczu zmierzyli się z finalistą Ekstraligi z sezonu 2019, Spartą Wrocław. Ponownie świetnie zaprezentował się Rosjanin, a niepokonany był Janusz Kołodziej. Były to również dobre zawody w wykonaniu Dominika Kubery, a cała drużyna zebrała łącznie 53 punkty. Z Lublinem leszczynianie zgromadzili taką samą liczbę punktów, później wygrali w Grudziądzu 48:42 i w Rybniku 56:34.
Po pięciu zwycięstwach przyszedł czas na pojedynek z Zieloną Górą i pierwsze poważne problemy. Słaby początek spowodował, że Unia musiała gonić wynik do 9. biegu, a o zwycięstwie zadecydował ostatni wyścig dnia. „Byki” wygrały jednak 47:43 i przedłużyły swoją serię. Następnie ponownie wygrali pewnie ze Stalą Gorzów 55:35, a liderem był Bartosz Smektała i Sajfutdinow (obaj po 13 pkt).
Koniec serii nastąpił 9 sierpnia w wyjazdowym spotkaniu we Wrocławiu. Słabo spisali się właściwie wszyscy, oprócz młodzieżowców i Rosjanina. Pomimo tego, że Unia prowadziła po 12. biegu 39:33, to przegrała ostatecznie 44:46. Drużyna z Wielkopolski zakończyła rundę zasadniczą z 11 zwycięstwami, a na koniec sezonu sięgnęła oczywiście po czwarte z rzędu złoto.
[b]
3. Unibax Toruń, 2009 r. - 7 zwycięstw[/b]
Unibax Toruń to druga z drużyn, która zanotowała serię siedmiu zwycięstwa z rzędu na początku sezonu. Pierwsze spotkanie rozegrali z przyszłym spadkowiczem Lotosem Wybrzeżem Gdańsk. Z jadącym drugi sezon w zespole Chrisem Holderem i świetnym Wiesławem Jagusiem oraz Ryanem Sullivanem wygrali na Pomorzu 49:41. Następnie z powodu przełożonego spotkania w drugiej kolejce, ponownie musieli wystąpić na wyjeździe, tym razem z derbowym rywalem z Bydgoszczy.
Udany debiut w ekstralidze zanotował wtedy Darcy Ward, który zdobył siedem punktów i bonus w pięciu startach. Bardzo dobrze spisali się również ponownie Polak i dwójka Australijczyków, a cały mecz zakończył się wynikiem 39:51. Następnie pokonali 48:42 Unię Leszno w pierwszym domowym spotkaniu. Już tydzień później było bardzo blisko pierwszej porażki.
Torunianie pojechali walczyć o kolejne ligowe punkty do Wrocławia, gdzie pierwsze prowadzenie osiągnęli dopiero w 15. biegu. Dzięki trzem punktom Adriana Miedzińskiego i zwycięstwu 4:2 w ostatnim wyścigu udało im się wygrać 46:44. W późniejszym czasie przyszły jeszcze wygrane na swoim torze z Zieloną Górą (52:38), Częstochową (53:37) i Stalą Gorzów (50:40). We wszystkich tych spotkaniach dobrze spisywali się Miedziński, Sullivan i Jaguś.
Ta znakomita passa zatrzymała się w pojedynku z przyszłym brązowym medalistom, Włókniarzem Częstochowa. Częstochowianie prowadzili do początku i nie dali szans gościom z Torunia, osłabionym brakiem kontuzjowanego Chrisa Holdera. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 50:40. Unibax w sezonie zasadniczym wygrał 11 spotkań, a sezon zakończył ze srebrnym medalem.
2. Unibax Toruń, 2008 r. - 8 zwycięstw
Tym razem drużyna z ośmioma zwycięstwami i ponownie jest to klub z Torunia, który w tym rankingu zdecydowanie króluje. Wcześniej mieliśmy zespół z 2004 i 2009 roku, teraz czas na ekipę z sezonu 2008. Torunianie przystąpili do rozrywek w składzie z debiutującym w ich barwach Holderem oraz Jagusiem, Miedzińskim, Andersenem, Ząbikiem, Sullivanem i Damianem Celmerem.
Pierwszy mecz rozegrali na Motoarenie i rozgromili przyjezdnych z Rzeszowa 63:28. Świetnie spisali się obaj Australijczycy, z czego ten starszy zainkasował komplet punktów. W następnej kolejce zmierzyli się na wyjeździe w stolicy Dolnego Śląska. Ponownie bardzo dobre zawody odjechał Holder, który był liderem drużyny. Żaden z toruńskich seniorów nie zainkasował podwójnej zdobyczy punktowej, jednak wszyscy zmieścili się w przedziale 6-9 „oczek”, co pozwoliło wygrać 48:41.
W późniejszym czasie Unibax zwyciężył jeszcze pewnie na swoim stadionie z Zieloną Góra (56:34), z ogromną przewagą pokonał Unię Tarnów (66:26) i Stał Gorzów (61:30). W wyjazdowych spotkaniach pokonali Częstochowę (50:41) oraz Unię Leszno i Stal Gorzów (47:43). We wszystkich tych meczach bardzo dobrą formę udowadniał mistrz świata z 2012 roku. Najmniej „oczek” zgromadził w Częstochowie, gdzie zdobył „tylko” osiem punktów, jednak zainkasował także cztery bonusy.
Pierwsza przegrana przyszła dość niespodziewanie w domowym spotkaniu z Lesznem. Praktycznie przez cały pojedynek wynik był na styku, jednak w 13. i 14. biegu dwa ciosy wyprowadziła Unia, co pozwoliło im ostatecznie pokonać gospodarzy 46:44 i przerwać passe toruńskiego klubu. Co ciekawe, Unibax przegrał jeszcze raz w rundzie zasadniczej i było to także przed własną publicznością. Ostatecznie zostali oni mistrzami Polski.
1. POINT-S Polonia Bydgoszcz, 2002 r. - 8 zwycięstw
Ostatnia drużyna w tym zestawieniu, która jest jednocześnie derbowym rywalem zespołu z poprzedniego miejsca. Polonia Bydgoszcz w sezonie 2002, podobnie jak Unibax Toruń, zwyciężyła na początku sezonu w ośmiu spotkaniach z rzędu. Bydgoski klub rozpoczął rozgrywki od pojedynku z jedną z najsłabszych ekip w tamtym roku. Gdańszczanie, bo to o nich mowa, nie mieli żadnych szans w walce z ekipą z historycznej granicy Kujaw i Wielkopolski i przegrali 32:58.
Z kompletów punktów zawody skończył Tomasz Gollob i Mark Loram, a 13 punktów zdobył Jacek Gollob. Kolejne dwa mecze odbyły się już na domowym torze Polonii i oba zakończyły się pewnymi zwycięstwami, z Wrocławiem (51:39) i z Częstochową (56:34). Potem przyszedł czas na prestiżowy pojedynek z torunianami na stadionie im. Mariana Rosego, zakończony rezultatem 41:49.
W następnych kolejkach zwyciężyli z Unią Leszno (47:43) i Stalą Gorzów (58:32) na domowym obiekcie oraz na wyjeździe z Polonią Piła (49:41) i w rewanżu z gorzowianami (51:35), gdzie dwa razy defekt zanotował młodszy z braci Gollobów. Pod koniec czerwca odbyło się spotkanie na stadionie w Lesznie, które bardzo dobrze radziło sobie na swoim obiekcie. Wynik pierwszego meczu także zapowiadał ciekawy pojedynek i możliwość przerwanie świetnej passy drużyny znad Brdy.
Słabiej spisał się mistrz świata z 2010 roku, ponieważ nie zwyciężył w żadnym biegu, a wynik ciągnęli głównie Protasiewicz i Loram. Ostatecznie to Unia wygrała 47:43 i zakończyła serię zwycięstw Polonii. Końcówka rundy zasadniczej nie była najlepsza w wykonaniu bydgoszczan, którzy przegrali później jeszcze dwa spotkania. Mimo wszystko wygrali oni tę część sezonu, a później zostali Drużynowymi Mistrzami Polski.
Jak widać, każda z drużyn wymienionych w tym zestawieniu sięgnęła po krążek w Ekstralidze, większość po ten najcenniejszy. Przed podobną szansą już niedługo może stanąć Motor Lublin. Czy się tak stanie? Przekonamy się już za kilka miesięcy.