Pandemia koronawirusa spowodowała, że w 2020 roku cały cykl Grand Prix złożony był wyłącznie z podwójnych rund. Podobnie wyglądało to również w poprzednim sezonie, gdy rozegrane zostały tylko trzy pojedyncze turnieje.
Nowy promotor postanowił jednak wrócić do klasycznej formy kalendarza. - Podwójne rundy były skutkiem pandemii. Organizator chciał, by zawodnicy odjechali jak największą liczbę rund, by wyniki były miarodajne. Dla mnie taki żużlowy weekend z GP był ciekawy, ale teraz sytuacja jest inna i organizator wrócił do poprzedniego systemu - mówi Wojciech Dankiewicz.
- Myślę, że mimo wszystko to dobrze, bo widzimy, że sezon ruszył pełną parą w całej Europie. Sądzę, że byłby problem, aby znów ułożyć kalendarz złożony z podwójnych rund, ponieważ odbędzie się wiele innych zawodów. Wrócono do tego, co już było, a w mojej opinii oba systemy się sprawdziły - dodaje.
Czy powrót klasycznego kalendarza może zatem mieć wpływ na układ sił w Grand Prix? Dankiewicz nie widzi zawodnika, którego faworyzowałby którykolwiek ze schematów rozgrywania cyklu.
- Było wielu zawodników, którzy podczas podwójnych rund jednego dnia byli świetni, a drugiego słabsi. Moglibyśmy dyskutować, ale myślę, że to kwestia indywidualna. Dwudniowa impreza to maraton dla zawodników, niosący ze sobą bardzo duże obciążenie psychiczne i fizyczne. Mimo wszystko myślę jednak, że powrót pojedynczych rund niewiele zmieni i wszystko powinno wyglądać podobnie - kończy Wojciech Dankiewicz.
Zobacz także: Żużel. Oficjalnie. Poznaliśmy "dziką kartę" i rezerwowych na Grand Prix Polski w Warszawie!
Zobacz także: Żużel. Nowe wieści w sprawie weryfikacji wyniku meczu. Kibice będą zaskoczeni
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden w sportach walki? "Ogłoszę szczegóły niebawem"