Tydzień odpoczynku od żużla - rozmowa z Piotrem Świderskim, zawodnikiem Unii Tarnów

Piotr Świderski w sezonie 2008 reprezentował barwy pierwszoligowego RKM-u Rybnik. Czynił to na tyle dobrze, że stał się ulubieńcem śląskiej publiczności i po zakończeniu rozgrywek otrzymał ofertę z mającej ekstraligowe aspiracje Unii Tarnów. Przyjął ją i jest jednym z liderów "Jaskółek". W rozmowie z naszym portalem opowiada między innymi o tym, jak zamierza spędzić zimową przerwę w rozgrywkach.

Jarosław Handke: Gratuluję zdobycia srebra w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych. Jak skomentujesz te zawody?

Piotr Świderski: Srebro jest zdobyte, trzeba się cieszyć, zawody nie były łatwe. Jechaliśmy drużynowo, każdy z nas miał jakąś ilość startów. Trzeba się cieszyć ze srebrnego medalu. Ja jestem zadowolony również ze swojej zdobyczy punktowej, może nie są to jakieś oszałamiające wyniki, ale to były cenne punkty, które pomogły nam zająć drugie miejsce w tych zawodach.

Jak oceniasz swoją tegoroczną formę? Kibice twierdzą, że jest ona raczej nieustabilizowana, gdyż potrafisz zrobić dwucyfrowy wynik w Polsce, pięć punktów w Szwecji i znów prawie komplet w naszej lidze.

- Myślę, że w takim przypadku powinni się tylko cieszyć kibice z Tarnowa (śmiech). Nie jestem dziś jedynym zawodnikiem, który nie robi kompletów tydzień w tydzień. Nie ma już zawodników, którzy tak punktują. Żużlowcy prezentują wyrównany poziom, sprzęt także jest wyrównany. Czasy się zmieniają i myślę, że dlatego tak to wygląda.

Na początku sezonu jeździłeś w Anglii dla Ipswich Witches, potem zakontraktowali cię działacze The Lakeside Hammers. Jak podsumujesz okres startów w zespole "Wiedźm"? Czy jest szansa, że tam powrócisz?

- Zobaczymy, jak sprawy się potoczą. Już niedługo rozpocznie się nowy sezon, nie wiadomo na dzień dzisiejszy, gdzie będę wówczas startował. Wszystko w tym temacie jest możliwe, więc nie można niczego wykluczyć.

Sezon powoli zbliża się do końca, wielu zawodników mówi: "Jeszcze nie czas myśleć o przyszłych rozgrywkach", ale czy podoba ci się w Tarnowie i rozważasz pozostanie w Unii?

- Myślę, że powinniśmy skupiać się w tej chwili na meczach finałowych. To jest dla nas ostateczna rozgrywka. Jesteśmy skoncentrowani przed tymi spotkaniami i na razie nie rozdrabniamy się na tematy kontraktowe, czy jakiekolwiek inne dotyczące przyszłego sezonu.

Jeździsz w Unii, ale tarnowskiej. Znacznie bliżej masz jednak na stadion tej leszczyńskiej. Przed obecnym sezonem zastanawiano się, czy nie zasilisz szeregów "Byków". W klubie ze Strzeleckiej szykuje się rewolucja personalna. Gdybyś otrzymał ofertę od leszczynian, to...

- Tak jak powiedziałem, jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek kontraktach. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć tyle, że jestem zawodnikiem Unii Tarnów i czekają nas trudne mecze.

Ubiegły sezon był dla ciebie bardziej udany. Co wpłynęło na taki stan rzeczy?

- Nie uważam, że zeszły sezon był dla mnie lepszy. Może poza ligą angielską, gdzie moje wyniki były faktycznie dużo lepsze. Ale jeśli ktoś śledził moje rezultaty i znał choć po części moje problemy sprzętowe w lidze angielskiej w tym roku, to wie, dlaczego miałem takie wyniki.

Na pewno słyszałeś o sukcesie zawodniczki z twego miasta - złotym medalu mistrzostw świata zdobytym przez Anitę Włodarczyk. Czy sądzisz, że jakiś żużlowiec z regionu rawickiego stanie na podium seniorskich MŚ na żużlu?

- Przede wszystkim wielkie gratulacje dla naszej rawiczanki. Jest to ogromny sukces zarówno dla niej, całej Polski, jak i dla naszego regionu. Ciekawe jest to, że są ludzie, którzy wybijają się z naszego miasta. Chociażby Robert Miśkowiak, który ma na swym koncie tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Nie jest to na pewno małe osiągnięcie. Ja w tym roku byłem w dziesiątce kadry narodowej. Myślę, że też jest to jakiś powód do dumy. Skupiajmy się na tym, by być coraz lepszymi i jeśli będziemy pracować, to sądzę, że będzie więcej radości z naszym udziałem.

Jak planujesz spędzić czas w przerwie zimowej? Kiedy przyjdzie czas na relaks?

- Powiedzmy, że w przerwie między sezonami jest miesiąc relaksu. Jest to jednak relaks w cudzysłowie. Nie jest bowiem tak, że wyłączam telefon i nie ma mnie, jestem nieosiągalny. Zawsze są jakieś sprawy do załatwienia, tematy do omówienia, choćby ze sponsorami, czy rzeczy związane ze zamawianiem sprzętu. Takiego zupełnego okresu laby nie ma. Jeśli udam się na jakieś wakacje, to powiedzmy, że ten tydzień będzie dla mnie jedynym w ciągu roku okresem, kiedy będę mógł sobie pozwolić na odpoczynek od żużla.

Komentarze (0)