Żużel. Ma problemy przez kłótnię z tunerem. Powoli tracą cierpliwość

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen po upadku
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen po upadku

Żużlowcy Moje Bermudy Stali Gorzów pokonali ostatecznie w meczu na domowym torze For Nature Solutions Apator Toruń, ale po raz kolejny mieli olbrzymie problemy na domowym torze. Kibiców wciąż bardzo mocno może martwić postawa Andersa Thomsena.

Duńczyk od początku tego sezonu spisuje się poniżej oczekiwań, a w żadnym z trzech dotychczasowych meczów nie zdołał choćby zbliżyć się do dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Co gorsze, w ogóle nie widać światełka w tunelu, bo zawodnik ma gigantyczne problemy sprzętowe i na razie żadnych pomysłów, by to rozwiązać.

W gorzowskim klubie narasta zniecierpliwienie jego słabymi wynikami. W niedzielę udało mu się sprostać oczekiwaniom tylko raz, gdy w 13. biegu wspólnie z Bartoszem Zmarzlikiem wygrali podwójnie, a Anders Thomsen przedarł się na drugą pozycję po dwóch efektownych manewrach. Okazuje się jednak, że w tym wyścigu żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów korzystał z pożyczonego silnika od Martina Vaculika.

Niedzielny mecz już po raz kolejny pokazał, że Thomsen nie ma ani jednej szybkiej jednostki napędowej, a współpraca z Luigim Barathem nie przynosi spodziewanych efektów. Duńczyk rozpoczął współpracę z węgierskim inżynierem w zeszłym roku, po tym jak... pokłócił się z dotychczasowym dostawcą sprzętu Flemmingiem Graversenem. Powodem rozstania miało być rzekomo kiepskie przygotowanie silnika na jedną z rund Grand Prix. Thomsen niechętnie komentuje sprawy sprzętowe, ale pod koniec ubiegłego sezonu potwierdził definitywne zakończenie współpracy z Graversenem.

ZOBACZ WIDEO Pawlicki zaprzeczył słowom Ślączki i zdradził kto został jego nowym tunerem

Teraz ta decyzja może okazać się fatalna w skutkach. Sprzęt Baratha jeszcze rok temu był bardzo dobry, a dziś wyraźnie nie spełnia oczekiwań. Już jeden wyścig na silniku od Vaculika dowiódł, że na dobrym sprzęcie Thomsen może wrócić do znakomitej dyspozycji i znów zachwycać fanów nie tylko w PGE Ekstralidze, ale także w Grand Prix.

W otoczeniu zawodnika coraz częściej pojawiają się głosy, że jedyną gwarancją szybkiego powrotu na odpowiedni poziom będzie... pogodzenie się z Graversenem i wznowienie współpracy. Bez tego ogromne problemy może mieć nie tylko sam zawodnik, ale także Stal Gorzów.

Rok temu podobnych problemów doświadczył Leon Madsen i zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa. Duńczyk wymyślił sobie wtedy, że da szansę nowemu tunerowi Brianowi Kargerowi, ale po słabszych występach szybko wrócił do Graversena i znów błyszczał. Czy podobnie będzie z Thomsenem?

Czytaj więcej:
Nagła zmiana kapitana Unii. Trener tłumaczy
Ostrowianie przekonani, że daliby radę wygrać

Źródło artykułu: