Żużel. Kulisy zamieszania z Kasprzakiem. Zawodnik dzwonił do GKSŻ tuż przed turniejem

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak

Fatalne zachowanie Krzysztofa Kasprzaka zepsuło dobre wrażenie po tegorocznym turnieju Złotego Kasku. Były wicemistrz świata zakpił sobie z kibiców, a przede wszystkim trenera kadry narodowej Rafała Dobruckiego, który wystawił go w roli rezerwowego.

Żużlowiec w Lany Poniedziałek nie miał ochoty startować w Opolu i nawet specjalnie się z tym nie krył, że nie zamierza tego dnia pobrudzić kevlaru. Takie słowa miał zresztą wypowiedzieć wśród innych zawodników, jeszcze przed rozpoczęciem zawodów. Doświadczony żużlowiec był tuż po niezłym występie w PGE Ekstralidze i widocznie stwierdził, że nie ma sensu wyjeżdżać tego dnia na tor, choćby w celu sprawdzenia sprzętu.

Wyszło komicznie, bo czołowi polscy żużlowcy ścigali się na serio, a w tym samym czasie Krzysztof Kasprzak robił co mógł, byle tylko nie przejechać choćby metra. Ostatecznie na torze musiał się pojawić trzy razy i za każdym razem zrobił coś innego, byleby tylko nie wziąć udziału w rywalizacji. Za pierwszym razem dotknął taśmę, za drugim odjechał od maszyny startowej, gdy do startu wyścigu było już dosłownie kilka sekund, a za trzecim razem przejechał dwa metry i zakończył udział w zawodach ze względu na defekt.

Okazuje się, że wstydliwego zachowania można było uniknąć, bo sam zawodnik kontaktował się z władzami GKSŻ na dwa dni przed zawodami. Kasprzak zadzwonił do działaczy i próbował ich przekonać, że jego start w roli rezerwowego nie ma żadnego sensu i lepiej będzie, jeśli wykreślą go z udziału w turnieju. Nie wiadomo, czy żużlowiec rozmawiał także z trenerem kadry Rafałem Dobruckim, bo to właśnie on ufundował mu taką nieprzyjemność.

ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"

Działacze GKSŻ przyznają, że nie do końca rozumieją sens powołania tego zawodnika na zawody, ale na dwa dni przed zawodami nie chcieli już robić żadnych zmian w obsadzie turnieju i uznali, że nie warto ingerować w decyzje trenera reprezentacji Polski. Całkiem jednak możliwe, że to właśnie tuż po rozmowie z działaczami GKSŻ, Kasprzak podjął decyzję, by nie traktować poważnie tych zawodów.

Wielu mogą dziwić kryteria doboru zawodników na te zawody przyjęte przez trenera Rafała Dobruckiego. Poza Kasprzakiem kontrowersje budzi choćby powołanie Jarosława Hampela. Okazuje się jednak, że szkoleniowiec wybierając zawodników trzymał się twardo klasyfikacji indywidualnej PGE Ekstraligi w 2021 roku. Kasprzak miał 19. średnią, ale zdecydowano o braku powołania dla Mateusza Świdnickiego (założenie było, by powołać dwóch najlepszych juniorów, a częstochowianin miał trzecią średnią wśród młodzieżowców), a posiadający 18. średnią Piotr Protasiewicz już rok temu zakończył karierę w Złotym Kasku.

Z powodu tych kryteriów nie znalazło się miejsce dla będących w świetnej formie Maksyma Drabika czy Norberta Krakowiaka. Zamiast nich postawiono na Kasprzaka, który kompletnie nie miał ochoty brać udziału w tych zawodach.

Jeszcze dziś władze GKSŻ wyślą do Kasprzaka oficjalne pismo z zapytaniem o przyczynę problemów podczas Złotego Kasku. Jeśli odpowiedzi zawodnika ich nie usatysfakcjonują, to całkiem możliwe, że zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne, a zawodnik dostanie karę. Wciąż jest jednak szansa, że sprawa rozejdzie się po kościach, a przedstawiciele GKSŻ wykażą się zrozumieniem względem zasłużonego zawodnika. To z kolei będzie prestiżową porażką Rafała Dobruckiego.

Czytaj więcej:
Jest nowa interpretacja regulaminu. Weryfikacji nie będzie?!
Kasprzak nie zrozumiał nominacji

Źródło artykułu: