[tag=5652]
Nicolai Klindt[/tag] nie znalazł się w składzie Arged Malesy Ostrów na inauguracyjne spotkanie przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz. Mariusz Staszewski zdecydował się dać szansę Duńczykowi w 2. kolejce, w której to ostrowianie pojadą do Torunia.
Nim jednak start w PGE Ekstralidze, to Klindt wraz ze swoimi rodakami wziął udział w krajowych eliminacjach do Speedway Euro Championship i Grand Prix. Żużlowiec ze startem we Fjelsted wiązał duże nadzieje i rozpoczął rywalizację w najlepszy możliwy sposób, bo od trzech punktów i pokonania Andreasa Lyagera oraz Michaela Jepsena Jensena.
Kiedy wydawało się, że Klindt włączy się w walkę o cztery miejsca premiowane dalszą "przepustką", wówczas na jego koncie pojawiły się trzy literki: W,U,W. Wszystkie te oznaczenia spowodowane były upadkami. Doświadczony żużlowiec tym bardziej może pluć sobie w brodę, że ostatni wyścig wygrał i w efekcie na dobrą sprawę był... niepokonany przez rywali.
"Jak już wielokrotnie mówiłem, to zawody sezonu. Jeśli nie podołasz, to możesz zapomnieć o wszystkim, co wiąże się z walką o GP i SEC na najbliższych dwanaście miesięcy. Upadałem trzy razy, w sytuacjach, kiedy mogłem punktować i co pozwoliłoby mi awansować. To bardzo frustrujące i bardzo trudne do opisania uczucie. Teraz mogę tylko czekać i skupić się na startach w lidze... Moi mechanicy dali z siebie wszystko, ale to był zły dzień" - napisał Klindt.
Kibiców beniaminka PGE Ekstraligi bardziej martwi stan jego zdrowia i to, czy pojedzie w najbliższej rundzie najlepszej żużlowej ligi świata. Zawodnik, podsumowując swój występ nie poinformował o żadnych urazach, co świadczyć może jedynie o drobnych otarciach i siniakach na jego ciele.
Czytaj więcej:
Ważny gest polskiego klubu. Chce, aby jego przekaz trafił do Rosjan
Menedżer Łaguty w boksie Czugunowa
ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"