Żużel. Polak miał być jedną z gwiazd ligi rosyjskiej. Wierzył, że sytuacja polityczna się uspokoi

WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Adrian Gała
WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Adrian Gała

Adrian Gała w tym roku chciałby odjechać ok. 60 imprez. Aby zrealizować ten plan będzie ścigał się w Polsce, a także w ligach zagranicznych. Wybrał rozgrywki w Szwecji oraz w Rosji.

[tag=25701]

Adrian Gała[/tag] w listopadowym okienku transferował zdecydował się na przenosiny z Abramczyk Polonii Bydgoszcz do Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Jako zawodnik eWinner 1. Ligi może startować w dwóch ligach zagranicznych.

Pierwszym wyborem gnieźnianina była szwedzka Bauhaus-Ligan, gdzie parafował umowę z Masarną Avesta. Drugi ruch to liga rosyjska, która jest Gale doskonale znana, a Polak jest tam jedną z największych gwiazd.

Zawodnik Mega Łady Togliatti przyznaje, że podróże to dla niego żaden problem. Obawiał się jednak o sytuację polityczną, choć wierzył, że ta się uspokoi i wojny nie będzie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

Żużlowiec nie ukrywa, że jeśli będzie regularnie startował, to powinien odjechać ok. 50-60 imprez w sezonie, a swój kalendarz będzie starał się zapełnić maksymalnie, jak tylko się da. W samej Rosji, o ile dostanie powołanie na każdy mecz, to będzie jednak ledwie sześć spotkań.

- Przy Rosji trzeba napracować się wcześniej w kwestiach logistyki, aby później nie mieć problemów na lotnisku, ale bez przesady, nie jest to tak trudne. Ja wyrabiam całoroczną wizę już przed sezonem, wszystkie dokumenty są tam, gdzie powinny być i mam spokojną głowę. Wiem, że te procesy są nieco bardziej skomplikowane jeśli chodzi o Rosjan, którzy przylatują do nas - dodaje na łamach serwisu wybrzezegdansk.pl.

Obiekt im. Zbigniewa Podleckiego od stadionu im. Anatolija Stiepanowa dzieli ok. 2,5 tysiąca kilometrów. Jak zatem wygląda podróż gnieźnianina na domowe spotkania w barwach Mega Łady? - Żadna filozofia. Sprzęt mam na miejscu i do samolotu wsiadam w zasadzie z plecaczkiem. Z Warszawy lecę do Moskwy, a z Moskwy do Samary. Cały dzień spędzam na lotniskach i w samolotach, ale to normalna sprawa - opowiada.

Gała nie ukrywa, że gorzej sprawa wygląda z meczami we Władywostoku. Tam do pokonania ma on ponad dziesięć tysięcy kilometrów. Wówczas musi się on udać do Moskwy, skąd podróżuje już na stadion położony nad Zatoką Amurską.

Czytaj także:
Żużel? Mistrz olimpijski ma obawy
Przeżył szok, gdy odwiedził Tomasza Golloba

Komentarze (0)