Żużel. Dziesięć lat temu wygrał swoje jedyne zawody Grand Prix. Robi wszystko, by znów to przeżyć

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen (z lewej) i Wiktor Trofimow
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen (z lewej) i Wiktor Trofimow

Zna smak medali mistrzostw świata i Europy. Wie, jak to jest wygrywać w Grand Prix. Tymczasem sezon 2022 Michael Jepsen Jensen spędzi w eWinner 1. Lidze Żużlowej. To nie oznacza, że nie ma nadal ambitnych planów.

Michael Jepsen Jensen jest jednym z nowych nabytków Aforti Startu Gniezno. Duńczyk kreowany jest na lidera "Orłów", a kibice w przerwie zimowej mieli okazję poznać bliżej swojego zawodnika i to nie tylko od tej sportowej strony.

Jepsen Jensen był kolejnym bohaterem "Tajemniczego wywiadu" publikowanym w serwisie YouTube na kanale pierwszoligowego klubu - StartTV.

Żużlowiec opowiedział m.in. o szkolnych czasach, a także zdradził, jaki jest jego wymarzony samochód, gdzie lubi spędzać wakacje, czy także zmierzył się z pytaniami o modę.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Wadim Tarasienko wyjaśnił, dlaczego ZOOleszcz GKM postawił na niego

Jednak nie zabrakło też wątków stricte sportowych. Jepsen Jensen przyznał otwarcie, kiedy został zapytany o sportowych idoli, że tymi w żużlu byli dla niego Hans Nielsen i Tony Rickardsson.

- Jak już zacząłem jeździć, to podglądałem kilku zawodników. Mój pierwszy rok jazdy przypadł na okres, gdy kończył karierę Hans Nielsen, którego filozofia mi się podobała. Było wielu zawodników w Grand Prix, ale jego styl bardzo mi odpowiadał. Byłem też małym fanem Rickardssona - mówi zawodnik.

Na jednej z plansz, które prezentowały pytania do zawodników, mogliśmy przeczytać: "Co chcę robić po skończonej karierze?" - Naprawdę trudno powiedzieć, bo nie wiadomo, jak czas się ułoży, co się tanie. Nie wiem, czy nie będę już tak zmęczony żużlem, że będę chciał z nim skończyć definitywnie, ale może znajdę coś ciekawego jeszcze w żużlu. Zobaczymy, co dokładnie zdarzy się w przyszłości.

Urodzony w Grindsted zawodnik nie narzeka na brak sukcesów. Na jego koncie są medale młodzieżowych mistrzostw świata i Europy - indywidualnie oraz drużynowo. Ponadto dwukrotnie stawał na podium Grand Prix, z czego raz na najwyższym jego stopniu. I to właśnie ten dzień wspomina najlepiej.

- To był bardzo zły wieczór dla mnie. Mnóstwo emocji, zrobiłem 7 punktów i nie pamiętam, co działo się w ostatnim biegu, ale niektórzy mi mówili, że nie wszedłem do półfinału. Był totalny bałagan, od skupienia po złość, byłem też zły na mój wynik. Zresztą na grafice też mnie nie było w półfinałach - wspomina.

Ostatecznie Duńczyk znalazł się nad kreską i zameldował się w czołowej ósemce. Trafił do drugiego półfinału, w którym przyjechał za plecami Emila Sajfutdinowa, ale przed Chrisem Holderem i Antonio Lindbaeckiem.

W finałowej batalii po dobrym starcie wyjechał na drugie miejsce i zaciekle atakował Nickiego Pedersena, odpierając ataki Sajfutdinowa i Jasona Crumpa. Jepsen Jensen dwoił się i troił, by na ostatnim okrążeniu przeprowadzić decydujący atak, wyprzedzić po krawężniku Pedersena (wideo z tego biegu TUTAJ) i zapewnić sobie triumf.

- Była to noc od rozczarowania do zwycięstwa. Nie jest tak, że jechałem wspaniale, ale ciężko to określić. Wygrałem pierwsze GP i ciężko pracuję, aby do niego wrócić, aby znów to przeżywać - dodał Jepsen Jensen.

Czytaj także:
Milik przestrzega żużlowców z PGE Ekstraligi
Miłość do żużla jest trudna. Zwłaszcza, gdy jesteś włoskim samoukiem w latach osiemdziesiątych