Żużel. Greg Hancock z podziwem o młodym Brytyjczyku. Te słowa zaskakują

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Greg Hancock (z lewej) w rozmowie z Danielem Bewleyem
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Greg Hancock (z lewej) w rozmowie z Danielem Bewleyem

Czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata Greg Hancock przyznaje, że w ogóle nie zaskoczyła go postawa Dana Bewleya, który jako rezerwowy odegrał kluczową rolę w ubiegłorocznym finale Speedway of Nations.

W ubiegłym sezonie Greg Hancock dołączył do sztabu szkoleniowego Betard Sparty Wrocław, dzięki czemu mógł współpracować ze wspomnianym Brytyjczykiem. Daniel Bewley odegrał jedną z kluczowych ról w swoim zespole, który triumfował ostatecznie w rozgrywkach PGE Ekstraligi, dodatkowo miał on spory udział w wywalczeniu awansu do finału rozgrywek Premiership przez zespół Belle Vue Aces.

Ostatnim wielkim wydarzeniem sezonu był finał Speedway of Nations. Przypomnijmy, że pierwszego dnia Wielką Brytanię reprezentowali Tai Woffinden, Robert Lambert i Tom Brennan. Trzykrotny czempion globu po upadku musiał jednak wycofać się z rywalizacji w niedzielnej części finału, a jego miejsce zajął właśnie wspomniany Bewley. Ostatecznie dobitnie pomógł on reprezentacji Wielkiej Brytanii w wywalczeniu złotych medali na National Speedway Stadium w Manchesterze.

Zawodnicy gospodarzy zakończyli tym samym 32-letnie oczekiwanie brytyjskiej kadry na zespołowy triumf, poprzednie złoto zdobyła ona bowiem w 1989 w finale Drużynowych Mistrzostw Świata, który odbył się w brytyjskim Bradford. W wielkim finale zawodów w Manchesterze Lambert z Bewleyem przegrali wprawdzie z Bartoszem Zmarzlikiem, ale według regulaminu przy ostatnim miejscu Macieja Janowskiego wygrali ten wyścig 5:4 (punktacja 4-3-2-0).

ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy jest szansa na powrót zagranicznego juniora? PGE Ekstraliga odpowiada

Hancock postawiłby na niego od początku

Niektórych szokować mogła postawa 22-letniego Bewleya, który do drużyny dołączył "z marszu", a zawody zakończył z dorobkiem 11 punktów oraz trzecim miejscem w wielkim finale. Zdziwiony jego występem nie był natomiast amerykański mistrz.

- W ogóle mnie to nie zaskoczyło. Naprawdę chciałem, aby miał podstawowe miejsce w zespole od samego początku. Czułem, że to idealne rozwiązanie. Kogo jednak można było wyłączyć z tej rywalizacji, gdy miało się obok Roberta i Taia? Fajnie mieć taki problem. Widząc, jak się prezentował, czułem, że powinni dać mu szansę. Gdy w końcu dołączył do zespołu, pomyślałem, że ciekawie będzie to oglądać. Ostatecznie Dan był tego wieczoru niezwykły - przyznaje Greg Hancock, na łamach fimspeedway.com.

Greg Hancock cieszy się z możliwości współpracy z Danielem Bewleyem
Greg Hancock cieszy się z możliwości współpracy z Danielem Bewleyem

Amerykanin jest zadowolony z możliwości trenowania Bewleya. Brytyjczyk, który w Polsce ponownie wystartuje w barwach klubu z Wrocławia, a w szwedzkiej Bauhaus-Ligan dołączył do Smederny Eskilstuna, w sezonie 2022 będzie pełnił również rolę drugiego rezerwowego w cyklu Speedway Grand Prix.

Pomagał mu mechanik Tomasza Jędrzejaka

- Jak pokazał zeszły rok, naprawdę cieszyłem się z czasu, który spędziłem z Danem. On miał dobre motocykle i odpowiednich ludzi do pomocy wokół siebie, razem z mechanikiem, który pracował z Tomaszem Jędrzejakiem, a także sprzęt, który otrzymał od Taia. Jego podstawy były zatem całkiem porządne. Sam po prostu próbowałem dokonać kilku zmian lub poprawek, których on może wtedy nie dostrzegał. Ogromną różnicę zrobiło oglądanie go w czasie jazdy, jednak ten chłopak jest bardzo utalentowany. Dan jest jak "gąbka" - nie mówi zbyt wiele, wszystko przyjmuje, stosuje i wykorzystuje to, czego się nauczy - dodaje czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata.

Hancock był jednym z zawodników, którzy wywalczyli ostatnie złoto w zmaganiach zespołowych dla Stanów Zjednoczonych. Miało to miejsce w finale Drużynowych Mistrzostw Świata, który odbył się w 1998 roku w duńskim Vojens, a partnerowali mu wówczas Billy Hamill i Sam Ermolenko. Wielka Brytania na swój kolejny sukces czekała jednak aż 32 lata, od wspomnianego sukcesu w Bradford. Wtedy to właśnie Amerykanin zaczynał dopiero swoją karierę na europejskich torach.

- Czy to nie szalone? Gdy się tak o tym pomyśli, to człowiek zastanawia się, jak mogło to zająć tak długo czasu? Gdy spojrzymy na jakość zawodników, którzy pojawiali się i odchodzili w tej erze od 1989 roku, to startowało wówczas kilka bardzo znanych nazwisk oraz silnych zespołów - podsumowuje Greg Hancock.

Czytaj także:
Fatalny upadek w Rybniku. "Myślałem, że moje życie się skończyło"
Poznaliśmy skład reprezentacji Polski na sezon 2022!

Źródło artykułu: